Firefox 57 spełnia to, co obiecuje: działa szybciej i sprawniej ładuje otwierane przez nas strony. Nie dzieje się tak jedynie za sprawą nowego silnika przeglądarki – szeroko opisywanego Quantum. Jak ujawnił jeden z programistów Mozilli, Honza Bambas, efekt ten osiągnięto, spowalniając ładowanie niektórych zasobów.
„Ofiarą” przyspieszenia przeglądarki padły skrypty, które pozwalają śledzić i analizować aktywność internautów. Gdy strona się pobiera, zasoby te ładują się z opóźnieniem, co pozwala na szybsze załadowanie tego, co użytkownik będzie na stronie oglądać. Chodzi np. o analitykę Google, Hotjar, Yandex, obrazki śledzące i obiekty XHR. Inna sprawa, że w ten sposób widać, która z oglądanych stron została źle napisana: mimo zmian w przeglądarce będzie się ładować w wolnym tempie.
Bywa, że zaglądamy na jakąś stronę na zaledwie kilka sekund, przekonując się, że nie zawiera interesujących nas treści – może to oznaczać, że skrypty śledzące nie zdążą się załadować i nasza wizyta pozostanie nieodnotowana. Nie jest to możliwość bardzo prawdopodobna, ale to już byłby wystarczający powód dla biznesu i branży reklamowej, by za nowym Firefoxem nie przepadać.
Tymczasem jest odwrotnie: na forum portalu Hacker News toczy się dyskusja, w której pojawiają się też głosy poparcia branży reklamowej dla pewnych ograniczeń w stosowaniu skryptów śledzących – sieć aż się od nich dławi. Skądinąd, jak podkreśla portal dobreprogramy.pl, zaawansowany użytkownik może też samodzielnie wpłynąć na opóźnianie ładowania skryptów, poprzez ustawienie odpowiednich parametrów programu.