Reklama.
Z najnowszych danych ZUS wynika, że obecnie najniższe świadczenie emerytalne wynosi 10 gr. Taką kwotę otrzymuje kobieta z Rybnika, ale odprowadziła składki tylko za cztery przepracowane dni. Nie brak też emerytur po 20-30 gr. Dane zakładu pokazują ponadto, że emeryturę poniżej minimalnej – 1 tys. brutto – pobiera już 260 tys. Polaków, podaje Wyborcza.biz.
Żenująco niskie świadczenia prowadzą do ludzkiego dramatu. Samotne osoby, które nie mają wsparcia rodziny, zgłaszają się do pomocy społecznej po zasiłek w wysokości kilkuset złotych. Następnie, nie mając pieniędzy na czynsz, trafiają do lokali socjalnych. Adresy w bazie ZUS wskazują, że część z nich mieszka w noclegowniach dla bezdomnych.
Z drugiej strony mamy jeszcze osoby, które pobierają duże świadczenia. Większość takich emerytów odprowadzała składki przez kilkadziesiąt lat. Wysokie świadczenia są więc wynikiem tego, ile lat przepracowali i ich zarobków. Przykładem jest pan Tadeusz, który w 2016 r. wykładał na wyższej uczelni. ZUS wyliczył mu emeryturę na poziomie 14 367 zł brutto za 47 lat pracy.
Najwyższą emeryturę w Polsce – 20 890 zł brutto – wypłaca ZUS w Lublinie. Trafia ona do rąk mężczyzny, który przepracował 60 lat, a o emeryturę upomniał się po osiemdziesiątce. Emeryt był głównym specjalistą, dyrektorem i menedżerem w państwowych i kolejno w prywatnych firmach. Od zawsze jego zarobki były powyżej średniej krajowej.
Nie dziwi więc, że przy tak dużej rozbieżności między wysokością emerytur, Polacy chcą samodzielnie na nią odłożyć. Z raportu Deutsche Bank wynika, że co piąty Polak w 2018 r. chce odkładać fundusze na emeryturę.
Wpływ mają na to m.in. doniesienia na temat prognozowanej wysokości emerytur w perspektywie kilkudziesięciu lat. Eksperci podchodzą bardzo pesymistycznie do kwestii emerytur. Dlatego też Polacy obawiają się, że ich standard życia nie będzie dostatecznie wysoki po zakończeniu aktywności zawodowej.
Co ciekawe, to mężczyźni chętniej od kobiet odkładają, poza składkami emerytalnymi, dodatkowe fundusze. Nie jest to najlepsza wiadomość, bo to Polki – jak przekonuje Monika Szlosek z Deutsche Banku – są bardziej narażone na niskie emerytury. Jest to wynik mniejszej liczby lat składkowych, bo kobiety kończą aktywność zawodową o kilka lat wcześniej niż mężczyźni. Zazwyczaj mają też przerwy w karierze zawodowej, które wynikają z konieczności wychowywania dzieci.