To pierwsza od wielu lat upadłość dużej farmy wiatrowej w Polsce. Powoływane chybcikiem przepisy dorzynają branżę, która mogłaby przynosić milionowe zyski. Kolejne bankructwa to kwestia tygodni, może miesięcy.
Właścicielem farmy wiatrowej Krzęcin był londyński fundusz inwestycyjny. Powstała w 2010 roku, kosztem 37 mln złotych. Pierwszym właścicielem była hiszpańska firma, sprzedała ją funduszowi w 2011 roku. Przez ten czas zarabiała na siebie – przede wszystkim na kredyt, który zaciągnięto na jej budowę i kupno. Bilansowała się na niewielki plus.
W październiku 2016 roku koncern energetyczny Enea wypowiedział farmie umowę na zakup zielonych certyfikatów. Drugi gwóźdź do trumny wbiła tzw. ustawa antywiatrakowa. Co prawda różne gminy różnie interpretują jej przepisy, ale wójt Krzęcin postanowił wycisnąć z farm na swoim terenie co się da – ta musiała płacić 150 tys. zł rocznie więcej. Wszystko przez spór wokół opodatkowania części wiatraków. Na domiar złego, w życie weszły nowe przepisy. Zmiana ustawy o odnawialnych źródłach energii, spowodowała znaczny spadek cen prądu z wiatraków, więc farma przestała w ogóle zarabiać.
W połowie zeszłego roku Sejm w ekspresowym tempie przyjął kolejną niekorzystną dla branży ustawę. Obniżyła ona tzw. opłatę zastępczą, czyli maksymalny poziom do jakiego może dojść rynkowa cena zielonych certyfikatów. Spowodowało to kolejne straty w całej branży.
Krzęcińska farma jest pierwszym dużym przedsiębiorstwem z branży, które upadło. Firmę za zaledwie 2,8 mln zł kupiła poznańska Polenergia, ale może się wycofać z umowy, jeśli nie uda się jej wznowić produkcji prądu. Na upadłości stracił też kredytujący jej kupno bank Raiffeisen, może to być nawet 10 mln zł.
Jeszcze pod koniec 2017 roku na podobne postępowanie upadłościowe zdecydowała się spółka Megawind Polska, należąca do austriackiego inwestora. Eksperci portalu WysokieNapięcie.pl prognozują, że w najbliższym czasie pojawią się kolejne upadłości w ten branży. Impax chce się ponoć całkiem wycofać z inwestycji w Polsce, więc wystawi na sprzedaż swoją drugą farmę (na Mazurach).