Lotnisko w Radomiu to jak na razie bardzo wdzięczny obiekt drwin i dowcipów. Jest głęboko nierentowne, ale władze miasta dostrzegły światełko w tunelu. W lotnisko miałyby zainwestować Polskie Porty Lotnicze.
Według władz Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze", lotnisko w Radomiu ma większy potencjał, niż port w Modlinie. Na razie tego nie widać – z Radomia nie chce latać żadna linia lotnicza. Co jakiś czas na płycie pojawiają się jedynie samoloty prywatne.
Ostatni rejsowy samolot firmy SprintAir odleciał z Radomia 29 października. Od tej pory przyjęło jedynie 84 prywatne maszyny. Mimo to na lotnisku pracuje 114 osób, utrzymanie lotniska kosztowało od jesieni do początku roku prawie 2,4 mln złotych.
W obronę sensowności utrzymywania lotniska w Radomiu zaangażowane są obecne władze kraju. Podkreślają na każdym kroku, że lotnisko w Modlinie, obsługujące obecnie większość ruchu lotniczego na Mazowszu (oczywiście bez uwzględnienia portu lotniczego im. Chopina w Warszawie) to zła inwestycja. Bagatelizują fakt, że to z Modlina regularnie latają z niego samoloty linii Ryanair a port obsługuje 6 mln pasażerów rocznie. Problem w tym, że jest to inwestycja lokalna, w której PPL ma jedynie 1/4 udziałów i tyle samo waży jego głos wśród innych udziałowców. Nie mogąc się z tym pogodzić, blokuje rozbudowę portu w Modlinie.
Władze forsują obecnie pomysł nowego centralnego portu lotniczego oraz wspomagającego go lotniska w Radomiu. Właśnie dlatego PPL, z prezesem mianowanym przez władze państwa, próbują kupić udziały w radomskim lotnisku. Z kolei władze miasta (do którego obecnie należy port) nie mają nic przeciwko temu, bo na utrzymanie lotniska wydają do roku bajońskie sumy. PPL i Radom podpisały właśnie list intencyjny w sprawie współpracy, na razie nie mówią o finansach i przejmowaniu akcji.
Specjaliści zajmujący się problematyką transportu ostrzegają, że kupno udziałów w radomskim lotnisku nie ma większego sensu ekonomicznego. Władze PPL wydają się jednak silnie zdeterminowane, by nabyć ten port. Z kolei miasto Radom zrobi wszystko, by się go pozbyć i nie musieć do niego dokładać.