Linie British Airways przez lata były oznaką luksusu. Opinii tej na pewno nie podziela jeden z pasażerów, Mike Gregory, który ostatnio odbywał podróż w klasie biznes z Londynu do Kapsztadu w RPA. Na pokładzie znaleźli się niestety też pasażerowie na gapę.
Mike Gregory jest częstym gościem na pokładach samolotów British Airways. W ciągu roku pokonuje nimi dystans około 50 tys. km wydając na to około 30 tys. funtów (ponad 140 tysięcy złotych).
Tym razem wybrał się do swojej rodziny do Kapsztadu, a za bilet w pierwszej klasie zapłacił w przeliczeniu na złote blisko 19 tys. Lot rozpoczął się wieczorem, więc pasażer postanowił wykorzystać czas spędzony w podróży na sen. Kiedy się obudził zauważył drobne plamy krwi na poduszce. Kilka godzin później zaczęły go swędzieć ręce i klatka piersiowa. Poszukał informacji na temat takich objawów w internecie. Dopiero wtedy zrozumiał, co tak naprawdę się wydarzyło na pokładzie samolotu.
Wszystkie te objawy wskazywały na pogryzienie przez pluskwy. Jego podejrzenia zostały potwierdzone przez lekarza - informują brytyjskie media.
Więcej ofiar pluskiew
Mało tego, dzięki swoim poszukiwaniom dowiedział się, że nie jest jedyną ofiarą takiego incydentu. Podobne nieprzyjemności spotkały kanadyjską rodzinę podróżującą tymi samymi liniami z Vancouver do Londynu. Próbowali oni interweniować u obsługi lotu, niestety w odpowiedzi usłyszeli, że nie da się nic zrobić.
Po dziewięciogodzinnym locie zarówno rodzice, jak i ich siedmioletnia córka byli pogryzieni przez pluskwy.
Fatalna reklama
To kolejny cios dla British Airways, które próbują odbudować swój dawny wizerunek nadwyrężony przez nieprzychylne opinie o jakości obsługi na pokładach samolotów. Nie pomogła im też z pewnością awaria komputerów, w wyniku której w maju 2017 roku prawie cała flota British Airways została uziemiona.
Jak informuje „Daily Mail”, przewoźnik zobowiązał się zbadać sprawę i przedsięwziąć odpowiednie kroki.