900 przypadków niewypłacalności przedsiębiorstw znalazło się w ubiegłym roku w oficjalnych źródłach – wynika z badania Euler Hermes, firmy zajmującej się ubezpieczaniem należności handlowych. Oznacza to 12-procentowy wzrost tego typu przypadków w porównaniu do 2016 r.
Zdaniem ekspertów tego typu sytuacja wynika przede wszystkim z niskich marż: polski biznes konkuruje cenami i te są już maksymalnie wyśrubowane – ale w dół. Efekt? Brak stosownej „poduszki finansowej”, która pozwalałaby reagować w nagłych sytuacjach, czy w momencie gdy rynek zaczyna „kuleć”. Wydłużają się terminy płatności, a za tym idzie wzrost zatorów płatniczych.
Skutkuje to m.in. niezdolnością do regulowania zobowiązań wobec dostawców, upadłością lub jakąś formą postępowania restrukturyzacyjnego (wzrost o 2 proc. w stosunku do 2016 r.). Jak odnotowuje Euler Hermes, największe kłopoty mają zwłaszcza producenci żywności – w tym sektorze karty rozdają się sieci handlowe, w których wspomniana presja cenowa jest największa.
Oczywiście, polską gospodarkę ciągnie konsumpcja, co powinno w jakimś stopniu równoważyć negatywne trendy. Niestety. – Problematyczną sytuację w handlu i pośrednio w produkcji, tylko w małym stopniu zahamowała konsumpcja napędzona programami socjalnymi, głównie 500+ – komentuje trend Tomasz Starus, członek zarządu ds. oceny ryzyka w Euler Hermes. – To za mało, by hurtownicy i dostawcy zwiększyli rentowność. Większej szansy wyczekiwałbym we wzroście inflacji, która pozwoliłaby podnieść marże dystrybutorom – alarmuje.
Do tego jednak długa droga. 2017 rok był dla polskich firm rokiem niezbyt udanym, a rok bieżący może się okazać jeszcze gorszym. Wzrost gospodarczy niekoniecznie przekłada się na kondycję i zadowolenie przedsiębiorców – i analiza Euler Hermes ilustruje ten stan, jak rzadko kiedy.