W miejsce jednego zamkniętego serwisu wypełnionego po brzegi pirackimi filmami, powstają kolejne – dysponujące nawet tą samą bazą użytkowników. Jeśli znikną z sieci, odejdą razem z pieniędzmi użytkowników, którzy nie widzą nic niestosownego w płaceniu piratom za możliwość oglądania nielegalnych kopii filmów i seriali.
Rok temu z sieci zniknął serwis Kinoman.tv. Czy był to piracki portal? Cóż, nie można mieć wątpliwości, że treści, które można było na nim znaleźć były pirackie. Jednak twórcy portalu zabezpieczali się w regulaminie na wszelkie możliwe sposoby. Treści były przecież wrzucane przez użytkowników, a nie przez redakcję serwisu, nie były też trzymane na serwerach firmy, lecz w ogólnodostępnych przechowalniach plików. Twórcy portalu informowali też o tym, że pirackie treści usuwają. Cóż, jak informowali, to informowali.
Z drugiej jednak strony, Kinoman.tv zdobył bardzo dużą grupę odbiorców i był chwalony za przejrzystość i szybkość działania. Ze względu na prezentowanie pirackich treści, został zamknięty, a użytkownicy do dziś nie dostali zwrotu pieniędzy, jakie wpłacali serwisowi w zamian za możliwość oglądania filmów i innych produkcji telewizyjnych.
Nowe-stare Kinomany
Kilka miesięcy temu powstała kolejna odsłona tego portalu o nazwie Kinoman.co. Na stronie witają nas komunikaty, radośnie podkreślające, że z serwisu można korzystać już za 60 groszy dziennie. Cena za miesiąc to 20 złotych. Bez płatności można oglądać filmy w niskiej jakości, ale wystarczy ona do odtwarzania filmów na urządzeniach mobilnych. W ofercie jest sporo nowości – najnowsze filmy są z drugiej połowy 2017 roku.
Trudno powiedzieć, czy Kinoman.co jest kontynuacją działalności serwisu Kinoman.tv, przeniesioną pod inny adres. Wiele na to wskazuje, bo facebookowym profilu pojawiają się skargi, że wiele osób dostaje maile informujące o założeniu konta w tym serwisie. Wygląda więc na to, że serwis faktycznie odrodził się pod nową nazwą, a dawni użytkownicy są wabieni pod nowy adres. Nie da się też wykluczyć, że baza dawnego serwisu trafiła po prostu w inne ręce.
Co ciekawe, właśnie pojawiła się jeszcze nowsza odmiana "kinomananowgo" serwisu. To Kinoman-tv.pl. Domena jest zarejestrowana przez cypryjską spółkę z siedzibą w Nikozji. Przyjmuje płatności za pośrednictwem mało znanego pośrednika RushPay.
Regulamin serwisu jest skonstruowany na bardzo podobnej zasadzie, jak w przypadku poprzedników.
Oczywiście nie wiadomo komu i gdzie płacimy za dostęp i jaka spółka prowadzi serwis. Regulamin teoretycznie zdejmuje z portalu wszelką odpowiedzialność za pojawiające się na nim pirackie treści, przerzucając ją na użytkowników. Nazwa firmy nie pada nigdzie. Poza tym regulamin i zasady serwisu są skonstruowane bardzo mętnie.
Niby z jednej strony mamy cennik usług dostępu do portalu – dostępny tylko po rejestracji. Konto na 14 dni kosztuje 11 zł, miesięczne 19 zł, 45 dni, rok to wydatek 69 złotych. Podczas procesu rejestracji ciągle wyskakują dziwne reklamy – a to ranking firm pożyczkowych, a to zakłady bukmacherskie aż po gry dla dorosłych. Z komunikatów na stronie można jednak wywnioskować, że zapisujemy się też do subskrypcji SMS-ów typu Premium i tygodniowo będziemy na nie wydawać ok. 37 złotych.
I – co jeszcze ciekawsze – docierają do nas informacje, że z tego serwisu również wychodzą maile zachęcające do powrotu, z czego można wysnuć wniosek, że zamknięty Kinoman.tv dorobił się przynajmniej dwóch klonów, dysponujących bazą danych użytkowników. Trudno dociec prawdy.
Użytkownicy ostrzegają się wzajemnie przed inwestowaniem pieniędzy w pakiety oferowane przez Kinoman.co i Kinoman-tv.pl. Są pomni doświadczeń z ich pierwowzorem, gdy z dnia na dzień serwis zniknął z sieci, a pieniędzy nikomu nie udało się odzyskać. Skoro nie wiadomo, komu się wpłaca, to trudno wyegzekwować ich zwrot. Poza tym, jak genialnie podsumował to jeden z internautów na Wykopie: „To tak jakby Ci policja skonfiskowała zioło, a Ty byś poszedł do dilera żeby Ci kasę oddał” (pisownia oryginalna).
Czy warto korzystać z tego typu serwisów?
Z jednej strony mamy atrakcyjną cenę – poniżej 20 złotych miesięcznie i nie wiążemy się żadną umową. Z drugiej jednak musimy mieć świadomość, że treści w takich serwisach są po prostu pirackie.
Inną drogą poszedł operator serwisu CDA.pl. Nie znajdziemy na nim żadnych pirackich treści. Mimo wszystko filmów jest sporo, ale można je oglądać w zgodzie ze swoim sumieniem. Jako jedyny portal VOD podaje dokładną liczbę osób płacących abonament (19,90 zł miesięcznie). W ciągu 18 miesięcy od uruchomienia usługi CDA Premium (od stycznia 2016 do połowy 2017) serwis doszedł do 74 tys. użytkowników, którzy płacą za treści.
Takich danych nie udostępnia ani Netflix, ani Showmax. Do liczby użytkowników trzeba też doliczyć osoby nie płacące abonamentu, ale oglądające ogólnodostępne treści. W serwisie premium CDA ma 3800 filmów, w zwykłym – choćby ponad 135 tysięcy filmów polskich youtuberów.
Wspomniany Netlix kosztuje 34 złote miesięcznie, zaś dostęp do platformy Showmax – 19,90 zł. Swhomax wszedł jednak w kooperację z operatorem sieci Play i wielu klientów ma tę usługę wliczoną w abonament.
Nie można też zapominać o darmowych serwisach VOD, opferowanych przez telewizje. Pod skrzydłami Polsatu działa Ipla.pl a TVN chwali się swoim serwisem Player. Te platformy dają dostęp do wielu produkcji TV, seriali czy filmów.
Jednak przeciw określaniu CDA.pl jako serwisu, w którym nie znajdziemy żadnych pirackich treści protestuje Stowarzyszenie Sygnał, Stowarzyszenie Sygnał, skupiające 21 firm z branży internetu i telekomunikacji, głównie nadawców i dostawców telewizyjnych.
– Nie jest prawdą, że na portalu CDA.pl nie znajdziemy żadnych pirackich treści. Dostępność na tym portalu legalnej oferty (Premium), nie zmienia faktu, że na CDA.pl nadal dostępne są treści naruszające prawa własności intelektualnej – piszą do nas prawnicy Sygnału.
– Dostępność na CDA.pl legalnej oferty nie zmienia faktu, że ilość pirackich treści dostępnych na darmowej, ogólnodostępnej części portalu pozostaje alarmująca. Potwierdza to analiza sposobu pojawiania się filmów w serwisie CDA.pl. Wszystkie nowo dodane materiały najpierw trafiają na podstronę pod nazwą "Poczekalnia", a dopiero potem są umieszczane w różnych kategoriach serwisu, m.in. na stronie głównej. Już szybki rzut oka na Poczekalnię potwierdza, że znaczna część materiałów dodawana na bieżąco na dowolnej z podstron Poczekalni to pełne filmy bez licencji - hity kinowe i telewizyjne – podkreślają w swoim stanowisku.
– Wszystkie wykryte 1513 naruszenia zostały zlikwidowane dzięki stałemu nakładowi pracy na bieżący monitoring, mimo rozmaitych technik ukrywania treści na CDA. Serwis dodatkowo pogarsza sytuację legalnych właścicieli treści, ponieważ w żaden sposób nie zapobiega ponownej publikacji raz zgłoszonych utworów – dodają. Podana liczba naruszeń odnosi się do materiałów TVP z okresu 2,5 roku.