Reklama.
To pokłosie kampanii reklamowej litewskiego designera, Roberta Kalinkina. Plakaty, jakie kilka lat temu jego firma zaczęła kolportować, reklamując nową kolekcję, wzbudziły nad Wilią olbrzymie emocje. „Jezu, co za dżinsy!” – głosiło jedno z haseł reklamowych. „Jezus Maria! Co za styl”, „Matko boska, co za ciuch!” – dorzucono w innych wariantach reklam. Nad głowami wystylizowanych na wizerunki z popularnych religijnych obrazków modeli dorobiono też aureole.
Litwini projektantowi nie odpuścili. Pod koniec 2012 roku lokalne urzędy uznały, że stylizacje obrażają uczucia religijne i traktują symbolikę religijną bez szacunku. Do tego stanowiska przychylił się nie tylko litewski Kościół, ale i inspekcja handlowa oraz stowarzyszenie branży reklamowej. Kara nie należała jednak do nazbyt surowych – firma została musiała zapłacić grzywnę w wysokości 2000 litów (prawie 580 euro). Odpowiadająca za kampanię firma Sekmadienis UAB apelowała jednak od tego orzeczenia, argumentując, że slogany są jedynie cytatami z mowy potocznej – bezskutecznie zresztą.
Wreszcie sprawa wylądowała w Strasbourgu. Skarżąca decyzje litewskich urzędów firma podkreślała, że naruszono jej prawo do swobody wypowiedzi – a Trybunał przychylił się w końcu do jej stanowiska.
Europejscy sędziowie uznali, że odwołania do biblijnych postaci są potoczną formą wyrażania emocji – a zatem reklama nie jest ani bluźnierstwem, ani nie podżega do nienawiści na tle religijnym. Z kolei litewskie instytucje nie dowiodły, jaki rzekomo „styl życia” był promowany w kampanii, ani też dlaczego takie, a nie inne wykorzystanie symboli religijnych miałoby być obraźliwe. Stanowisko około stu osób, które poskarżyły się na kampanię produktów litewskiego designera, nie jest jeszcze uzasadnieniem dla nakładania kar finansowych.