W ubiegłym roku na emeryturę przeszło łącznie 417 tys. Polaków. Tym samym padł rekord. Oznacza to, że państwo będzie musiało znaleźć w budżecie dodatkowe kilka miliardów. Dane nie są optymistyczne.
Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” informuje, że dotarła do najnowszych danych ZUS, z których wynika, że w ubiegłym roku na emeryturę przeszło 417 tys. naszych rodaków. Prawie cztery razy tyle co, w latach 2012-13, kiedy na świadczenie emerytalne przechodziło trochę ponad 100 tys. osób. Wszystko wskazuje na to, że przyczyniło się do tego obniżenie wieku emerytalnego wprowadzone przez rząd PiS.
Niestety ubiegłoroczny rekord to nie koniec problemów, kolejne miesiące mogą przynieść kolejny wzrost „nowych” emerytów, ponieważ niektórzy decyzję o wypłacie świadczenia maja zawieszoną. By otrzymać emeryturę, muszą się zwolnić z pracy przynajmniej na jeden dzień.
Czy budżet to wytrzyma?
Według szacunków rządowych, wypłaty świadczeń w bieżącym roku miały kosztować budżet około 10 mld zł. Prawdopodobnie zwiększą się one o dodatkowe kilka miliardów.
W opinii cytowanego przez „Gazetę Wyborczą” Wiktora Wojciechowskiego, głównego ekonomisty Plus Banku, „(…)na sfinansowanie obniżenia wieku rząd zlikwidował limit składek na ZUS dla osób z zarobkami powyżej 10 tys. zł”. Na tym jednak nie koniec. Bardzo prawdopodobne zdaniem ekonomisty jest również to, że rząd przekaże wszystkie pieniądze z OFE do funduszu zarządzanego przez ZUS.
Premii nie będzie Ratunkiem dla budżetu miały być premie gwarantowane za przepracowanie kolejnych lat pomimo osiągnięcia wieku emerytalnego. Miały wynosić jednorazowo 10 tys. zł za przepracowanie 2 lat i 20 tys. zł za przepracowanie 4 lat. Według premiera Mateusza Morawieckiego miało to odciążyć budżet. Niestety pomysł nie wszedł w życie.
Katastrofa emerytalna
Emerytów z roku na rok będzie przybywać. Spowodowane jest to spadkiem liczby narodzin (ujemny przyrost naturalny) i starzeniem się społeczeństwa. Sam premier uważa, że jeżeli nie powstrzymamy spadku liczby osób pracujących, „grozi nam katastrofa”.
Podobne wnioski można wyciągnąć z prognoz ZUS, który informuje już dzisiaj, że za kilka lat na wypłaty świadczeń emerytalnych może zabraknąć nawet 400 mld zł.