To był wyjątkowo spektakularny rok, zarobiliśmy na czysto prawie 8 mln złotych – chwali się operator Stadionu Narodowego w Warszawie, spółka PL.2012+ . Tą deklaracją udało jej się osiągnąć prawdziwe Himalaje PR-u. Zarządca obiektu chwali się bowiem komercyjnym sukcesem, podczas gdy tak naprawdę...zarobił znacznie mniej. Część nadwyżki to efekt sponsoringu państwowej spółki.
Trudno odmówić operatorowi Stadionu Narodowego osiągnięć. Poza spotkaniami polskiej kadry piłkarskiej, które są tam rozgrywane w zasadzie obligatoryjnie, obiektowi udało się w ubiegłym roku zorganizować kilka spektakularnych imprez. Wśród nich możemy wymienić np. żużlowe Grand Prix, galę KSW Colosseum czy koncerty Depeche Mode i Coldplay. W przerwach między nimi stadion również nie stoi pusty, łącznie odbyła się na nim 300 wydarzeń biznesowych i 250 imprez CSR-owych.
Opara dodał również, że osiągnięcie Narodowego to ewenement w skali światowej – liczba obiektów wielofunkcyjnych, które potrafią na siebie zarobić jest bowiem bardzo niewielka. Problem jednak w tym, że PL.2012+ nie wygenerowałaby takiego zysku, gdyby nie pomoc państwowego koncernu PGE, który został sponsorem tytularnym obiektu w 2015 roku. W ciągu 5 lat spółka zadeklarowała się przekazać ok. 40 mln złotych. Ta suma dzielona przez liczbę lat daje...tak dobrze policzyliście – dokładnie 8 mln złotych rocznie. Czyli idealnie pokrywa się z zyskiem, o którym opowiadał Opara. Spółka deklaruje, że dochody uzyskiwane od PGE rozkładają się nierównomiernie, nie ujawnia jednak kwot, które dostaje od koncernu w kolejnych latach trwania umowy. Dla porównania w 2015 stadion zarobił nieco ponad 2 mln złotych, w 2016 natomiast aż 20 mln.
Inna sprawa, że stadion ograniczył sobie możliwość znalezienia prywatnego sponsora już na wstępie. Warunkiem przystąpienia do przetargu było osiągnięcie pułapu 10 mld złotych przychodu rocznie. Na tamten moment takim wynikiem mogło się pochwalić tylko 15 firm w Polsce, z czego przeważającą większość stanowiły właśnie spółki skarbu państwa. Ostateczny wybór PGE każe domniemywać, że nikt nie był gotowy wyłożyć porównywalnych pieniędzy za umieszczenie swojego logo na Stadionie Narodowym.