Dino, szybko rozwijająca się polska sieć handlowa, może być największą ofiarą zakazu handlu w niedziele. Analitycy zalecają szybką sprzedaż akcji spółki. Pułapką dla Dino jest też szybki rozwój, jaki narzuciła sobie firma.
Prognozę wydali analitycy Haitong Banku. Ich zdaniem wycena giełdowa spółki, obecnie najwyższa na świecie w branży produktów szybkozbywalnych (FMCG), jest zawyżona. Dino stanie się ofiarą zakazu handlu w niedziele.
W niedziele sieć realizuje ok. 8 proc. sprzedaży. Jest więc jasne, że jej obroty spadną, bo nie uda się tych 8 proc. przenieść w całości na inne dni tygodnia. Dino będzie się musiało podzielić zyskami z małymi sklepami i stacjami benzynowymi.
Haitong Bang rekomenduje sprzedaż akcji. Obecnie ich cena przekracza 83 zł za sztukę, ale zdaniem analityków spadnie do poziomu 70 złotych. Warto zaznaczyć, że sieć w ubiegłym roku debiutowała na warszawskiej giełdzie. Jej wejście na parkiet było jednym z najbardziej spektakularnych w historii
Obecnym problemom winny jest szybki wzrost, jaki narzuciła sobie spółka. Jej sprzedaż rosła w ciągu ostatnich dwóch lat w tempie od 11,3 do 15,5 proc. rocznie. „To zrobiło wrażenie na rynku” – piszą analitycy Haitong Banku, cytowani przez Gazeta.pl.
Ale to tempo jest dla Dino największym zagrożeniem w najbliższej przyszłości. Analitycy twierdzą, że nasycenie sklepów może może skutkować spadkiem sprzedaży w istniejących placówkach. Nie bez znaczenia jest też rosnąca konkurencja, która z kolei może ograniczyć dostępność atrakcyjnych lokalizacji pod nowe supermarkety i zmusić spółkę do obniżenia marż.