Dzięki sprytnym sztuczkom księgowym, PKP Cargo wychodzi na prostą. Problem w tym, że część z tych pieniędzy jest kompletną fikcją. Władze firmy chwalą się tym, co uzyskałyby sprzedając swój tabor na złom.
Niedługo PKP Cargo ogłosi wyniki finansowe za cały 2017 rok. Prawdopodobnie firma wykaże spory zysk, bo po trzech kwartałach zeszłego roku miała na plusie ok. 50 mln złotych. To spora odmiana, bo poprzedni rok zakończyła ze stratą.
Sęk w tym, że PKP Cargo podbija sobie wyniki w dość dziwny sposób. Księgowi firmy wyliczyli, że gdyby sprzedać wagony na złom, to uzyska się ponad 27 mln złotych więcej, niż w 2016 roku.
Przyczyną jest wzrost ceny złomu. Po zapłaceniu podatku od takiej transakcji na kontach spółki i tak zostałoby ok. 22 mln złotych.
Władze spółki zdecydowały się wpisać te 22 mln w wyniki finansowe spółki, tym samym polepszając jej wycenę. Cóż, na papierze wartość taboru wzrosła. Jednak gdyby faktycznie sprzedano go na złom, wartość firmy okazałaby się raczej znikoma.
Co ciekawe, PKP Cargo regularnie powtarza księgowe sztuczki z teoretyczną zamianą taboru na złom. Oczywiście władze firmy dodają, że ta operacja nie ma wpływu na płynność finansową spółki.
Na koniec 2016 roku PKP Cargo odpowiadało za ponad 50 proc. przewozów towarowych w Polsce, w tym 72 proc przewozów węgla kamiennego. Do taboru spółki należało 2 tys. lokomotyw i 60 tys. wagonów.