Pięć lat hossy robi swoje: w tej chwili ceny mieszkań rosną w szybkim tempie, czego nie odczuwają jeszcze warszawiacy – za to mieszkańcy innych dużych miast, jak Kraków czy Gdańsk, a i owszem. Deweloperzy wykorzystali już niemal wszystkie dobre tereny w miastach, więc zaczynają szukać dobrych działek z dala od metropolii.
Rynek nieruchomości ma za sobą doskonałe pięć lat, zarówno pod względem popytu, jak i podaży – przekonuje dziennik „Fakt”. Ale doskonała koniunktura na tym rynku sprawiła, że zaczynają galopować ceny gruntów w miastach, rosną też koszty deweloperów, choćby ze względu na podwyżki płac i skrupulatniejsze egzekwowanie przepisów dotyczących zatrudnienia w branży budowlanej.
Efekt jest łatwy do przewidzenia. – Obserwujemy wzrost cen transakcyjnych mieszkań. W Warszawie ten wzrost jest najmniejszy i wynosi około 2 proc. rok do roku – komentował dla agencji Newseria Biznes Mateusz Mucha z Domu Maklerskiego Navigator S.A. – Dynamicznie rosną natomiast ceny w dużych miastach: w Gdańsku i Krakowie jest to już około 8 proc. Z kolei we Wrocławiu wzrost cen transakcyjnych sięga około 4,5 proc. – dorzucał.
– Jednym z warunków szybkiego wzrostu była duża dostępność gruntów – przekonuje z kolei dziennik „Rzeczpospolita”. Ten ostatni czynnik zmienił się jednak w ciągu ostatniego roku. Wygląda na to, że deweloperzy wykupili już olbrzymią większość atrakcyjnych działek w naturalnych, bliskich centrum, dobrych lokalizacjach. Ceny dostępnych jeszcze gruntów skokowo rosną – „Rzeczpospolita” cytuje raport firmy JLL, z którego wynika, że w Warszawie ceny ostatnich atrakcyjnych działek wzrosły o 80 proc. w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.
Deweloperzy mają w obliczu takich procesów kilka możliwości manewru. Pierwsza to dostosować się i analogicznie podnieść cenę. Alternatywą jest szukanie działek, które trudniej zaadaptować – np. stoją na nich budynki przeznaczone do wyburzenia, którymi trzeba się zająć, zanim zacznie się właściwą inwestycję. Trzecia droga to ucieczka z miasta – i budowanie osiedli na relatywnie dobrze skomunikowanych z nim obrzeżach, często jednak w sporej odległości od centrum. Ostatecznie pozostaje poszukiwanie innych rynkowych możliwości – np. wejście na rynek obiektów magazynowych. Tak czy inaczej, wygląda na to, że boom budowlany wkrótce zacznie się kończyć.