Jednym z kroków milowych programu uszczelniania tzw. luki VAT-owskiej ma być „kodeks należytej staranności w VAT” i jego najważniejszy element – mechanizm podzielonej płatności, tzw. split payment. Z perspektywy polskiego przedsiębiorcy jest to mechanizm niewygodny, bo oznacza zamrożenie części środków finansowych, którymi biznesmeni nad Wisłą zwykli na co dzień obracać. Być może ze względu na tę niedogodność udział w split payment miał być dobrowolny. I będzie – ale kto do niego nie przystąpi, będzie musiał liczyć się z konsekwencjami.
O kodeks należytej staranności w VAT środowiska przedsiębiorców toczą z urzędnikami ministerstwa finansów nierówny – i chyba skazany w sporej mierze na porażkę – bój. Propozycje tych pierwszych znajdują bowiem niewielki posłuch wśród tych drugich. Odnosi się to również do split payment: systemu, w którym nabywca płaci sprzedającemu należność na dwa konta, z których jedno jest przeznaczone wyłącznie na podatek VAT.
Na czym polega split payment?
Z tego rachunku wypłacać można pieniądze wyłącznie w celach podatkowych – płacąc VAT innej firmie lub regulując zobowiązania wobec urzędu skarbowego. To zmiana w stosunku do obecnej sytuacji, w której firmy mogą używać całości kwot uzyskanych w wyniku transakcji, np. do regulowania bieżących rachunków, a kwestie związane z VAT regulując z innych środków w stosownej chwili.
Metoda kija i marchewki
Zatem split payment życia biznesowi nie ułatwi. Ale resort finansów bardzo chce ten mechanizm uruchomić – proponuje więc „marchewkę”, czyli szybki zwrot podatku, w ciągu 25 dni. A także „kij”. – Tylko udział w systemie podzielonej płatności VAT ma dawać gwarancję bezpieczeństwa firmom – cytuje „Puls Biznesu” osobę, która ma znać tajniki projektu kodeksu przygotowywanego w resorcie finansów. – W kodeksie tym ma też znaleźć się kilkanaście innych przesłanek należytej staranności, dotyczących oceny kontrahenta i weryfikacji elementów transakcji z nim. Problem w tym, że zostały one zapisane nieostro i niejednoznacznie – dodaje informator gazety.
Karuzela oszustw
I tu jest pies pogrzebany. – Nawet spełnienie ich wszystkich, bez wejścia w split payment, nie będzie gwarantowało przedsiębiorcom ochrony w relacjach ze skarbówką. Pozostanie to nadal w gestii uznaniowości urzędników. Jedynym gwarantem bezpieczeństwa ma być split payment – kwituje rozmówca dziennika. Innymi słowy, chodzi o to, że split payment ma zabezpieczać firmy przed konsekwencjami nawiązywania relacji z oszustami VAT-owskimi. Kto nie będzie uczestniczyć w split payment, może zostać automatycznie potraktowany jako świadomy wspólnik oszustów – i ponieść konsekwencje „powzięcia podejrzenia” przez urzędników, co w takiej sytuacji oznacza właściwie przerwanie działalności firmy i zamrożenie jej środków.
A więc zachować płynność finansową, pozostając poza split payment – czy zabezpieczyć się przed podejrzliwością urzędników, wchodząc do systemu? Tak czy inaczej, tak ułożony system traci ważną cechę dobrowolność. A to już byłoby wbrew unijnym przepisom.