
Reklama.
O zgrozo, myśl ustawodawcy w tej sprawie pofrunęła swobodnie jak ptak: mianowicie legalnego zakupu w takiej placówce mógłby dokonać jedynie podróżny, i to odjeżdżający danego dnia z dworca. Sprzedanie produktów przypadkowej osobie, nie daj Boże miejscowemu, byłoby już łamaniem przepisów.
Czym jest obsługa podróżnych?
Co to oznacza? Być może sprzedaż taką jak w strefie duty free na lotnisku, czyli za okazaniem biletu przy dokonywaniu płatności. Być może sklep mógłby wprowadzić czytniki skanujące kod kresowy blankietu biletowego. W ostateczności można zawsze ustawić przy drzwiach „biletera”. Ale – gdyby stosować dosłownie zapisy ustawowe – co w sytuacji, gdy czyjś pociąg odjeżdża kilkanaście minut po północy? Czy wciąż będzie to „ten sam dzień”? A jeśli podróżny właśnie przyjechał i nieopatrznie wyrzucił bilet?
Co to oznacza? Być może sprzedaż taką jak w strefie duty free na lotnisku, czyli za okazaniem biletu przy dokonywaniu płatności. Być może sklep mógłby wprowadzić czytniki skanujące kod kresowy blankietu biletowego. W ostateczności można zawsze ustawić przy drzwiach „biletera”. Ale – gdyby stosować dosłownie zapisy ustawowe – co w sytuacji, gdy czyjś pociąg odjeżdża kilkanaście minut po północy? Czy wciąż będzie to „ten sam dzień”? A jeśli podróżny właśnie przyjechał i nieopatrznie wyrzucił bilet?
– Ustawodawca nie wyjaśnia, co w jego rozumieniu oznacza bezpośrednia obsługa podróżnych – cytuje opinię prawnika dziennik „Fakt”.
Nie masz biletu? Nie kupisz
– Zakładając, że Jan Kowalski, podróżujący z Warszawy do Krakowa, będzie chciał w tym sklepie kupić produkty spożywcze na czas podróży, to nie będzie z tym problemu. Ale kiedy do sklepu przyjdzie klient tylko dlatego, że inne punkty handlowe w mieście były zamknięte i podróżnym tak naprawdę nie jest, to już sprzedaż takiej osobie byłaby wykroczeniem przeciw ustawie. Trudno powiedzieć czy właściciele sklepów zdecydują się na podjęcie ryzyka w tym temacie – kwituje prawnik.
– Zakładając, że Jan Kowalski, podróżujący z Warszawy do Krakowa, będzie chciał w tym sklepie kupić produkty spożywcze na czas podróży, to nie będzie z tym problemu. Ale kiedy do sklepu przyjdzie klient tylko dlatego, że inne punkty handlowe w mieście były zamknięte i podróżnym tak naprawdę nie jest, to już sprzedaż takiej osobie byłaby wykroczeniem przeciw ustawie. Trudno powiedzieć czy właściciele sklepów zdecydują się na podjęcie ryzyka w tym temacie – kwituje prawnik.
Jeronimo Martins Polska zastrzega, że firma wciąż analizuje tę kwestię i finalne decyzje jeszcze nie zapadły. Właściciel sklepów Biedronka zastrzega oczywiście, że nie ma zamiaru obchodzić prawa.