Najpierw przez Centrum Handlowe Ptak w Rzgowie przeszła fala kontroli Krajowej Administracji Skarbowej. Gwóźdź do trumny tego specyficznego bazaru wbił anonimowy bloger, który opisał kulisy handlu na targowisku – będącym odpowiednikiem centrum handlowego w Wólce Kosowskiej – nie pomijając kontrowersyjnych detali.
Bilans kontroli fiskusa w Centrum Handlowym Ptak (a także w Głuchowie i Tuszynie) prezentuje się imponująco: 28 mandatów karnych (choć łączna kwota może nie największa: 10 tys. zł), kilkanaście spraw karnoskarbowych, kilka nowych kontroli celno-skarbowych, cztery próby sprzedaży podrabianej odzieży i galanterii, wreszcie 3 tysiące zarekwirowanych podróbek, a do tego kilkadziesiąt przypadków prowadzenia działalności gospodarczej bez zgłoszenia – no i, rzecz jasna, handel bez wystawiania paragonów czy faktur oraz rejestrowania obrotu na kasie fiskalnej.
Ziemia pod rzgowskim targowiskiem zatrzęsła się mniej więcej miesiąc temu – choć oficjalnie KAS rozpoczęła swoją kontrolę 11 lutego. – Przyjechali starymi samochodami oklejonymi napisami „Urząd Celny”. Na ptaku popłoch, ale tylko na stoiskach handlujących podróbami. (…) Jest kilka stoisk, które praktycznie w biegu trzaskały drzwiami, kratami i pracowników wyrzucało na korytarz bez kurtek – opisuje wspomniany na wstępie bloger.
– Jedna z firm, która słynie wśród naszej społeczności ze sprzedaży podrób, m.in. kurtek Moncler czy Gucci, tak mocno się usrała, że walili głupa na stołówce ptakowej, że niby są klientami detalicznymi i przyszli oglądać towar na ptaku. Zapomnieli tylko, że szef i szefowa w całym tym zamieszaniu jest w klapkach, a przecież jest styczeń – dorzucał bezimienny kronikarz rzgowskiego megabazaru.
Zarówno z relacji blogera, jak i szczątkowych danych zebranych przez urzędników KAS wyłania się obraz targowiska kompletnie wyjętego spod prawa. Nie chodzi o kilkadziesiąt przypadków nieewidencjonowanej sprzedaży – taki proceder miał tam być na porządku dziennym. Towar nie pochodził z importu lecz przemytu, był sprzedawany bez wystawiania jakichkolwiek dokumentów lub na bazie dokumentów nijak odpowiadających realiom, np. produkty warte kilkaset złotych były formalnie sprzedawane za kilkanaście złotych.
– Szef nakazał, że NIKT nie opuszcza stoiska bez faktury VAT! – relacjonuje efekty kontroli bloger. – Problem zaczął się robić gdzie indziej. Nagle księgowa mojego ukochanego pracodawcy wykonała telefon i oznajmiła, że przez ostatnie dwa tygodnie zrobiliśmy obrót na fakturach większy niż przez cały ROK. Wiecie, co to oznacza? – dodawał.
Dziś fiskus jest już zadomowiony w Rzgowie na stałe. W ubiegłym tygodniu skontrolowano ponad 1600 kursujących na targowisko aut, w centrum działa punkt informacyjny służb podatkowych, radiowęzeł ma na okrągło przypominać sprzedawcom i klientom, że „należy posiadać przy sobie zawsze dokument potwierdzający zakup towaru”. – Musisz być cwaniakiem, bo inaczej nie przetrwasz tu miesiąca, a państwo i podatki to największy wróg – opisuje atmosferę centrum jego kronikarz.
Centrum Handlowe Ptak poniosło w tej nierównej batalii z państwem porażkę – czas pokaże, czy przejściową czy ostateczną. Ale wygląda też na to, że i bloger, który rozpalił internet swoimi wpisami, musiał zwinąć manatki – jego wpis zniknął, choć można go jeszcze odnaleźć w dziesiątkach kopii rozsianych po sieci.
Ale być może jeszcze powróci. – Założyłem ten blog, aby odpokutować, co nawywijałem i będę opisywał tu profile i działalności wszystkich firm, które nieuczciwie grają na rynku – pisał wszakże. – Jak trafię na wasz profil (…) i wiem, że kupujecie na jednym ze stoisk bez faktur, nie wystawiacie paragonów albo po cenach uznam, że niemożliwe jest, aby to było uczciwe – wylądujecie tutaj. Na mojej liście pokuty za własne grzechy – dorzucał.