
Od marca w życie wchodzą przepisy z tzw. Konstytucji Biznesu przygotowywanej przez Mateusza Morawieckiego. Dzięki zmianom część przedsiębiorców zostanie zwolniona z konieczności opłacania składek na ZUS, a nawet rejestrowania swojej działalności.
REKLAMA
Nowe przepisy postawią w korzystnej sytuacji osoby, które do tej pory traktowały swoją działalność biznesową jako dodatkowe źródło zarobku. Mowa tu np. o korepetytorach i przedsiębiorcach, którzy od czasu do czasu handlowali towarem przez internet. W marcu w życie wchodzą przepisy, dzięki którym nie będą oni musieli rejestrować swojej działalności i tym samym płacić składek na ZUS jeżeli ich miesięczne przychody nie przekroczą 1050 zł (czyli połowy minimalnego wynagrodzenia).
Składek unikną również osoby, które dopiero rozpoczynają działalność gospodarczą. Przez pierwsze pół roku nie będą musiały płacić wpłacić na konto ZUS-u ani złotówki, a przez kolejne dwa lata będą mogli korzystać z dotychczasowych ulg. W tej chwili wysokość pełnej składki to 1232,16 zł, a ze wspomnianą ulgą - 520,10 zł.
Jednocześnie w czasie została odsunięte inna ważna reforma, która miała uzależnić wysokość składek odprowadzanych do Zakładu od wysokości przychodów danej firmy. Przedstawiciele rządu przekonują, że w tym wypadku realnym terminem uchwalenia ustawy jest początek 2019 roku. Jak miałoby to wyglądać? Nieco światła rzuciła na ten pomysł Jadwiga Emilewicz z Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.
- Chcielibyśmy, by składki na ubezpieczenie społeczne były uzależnione od uzyskiwanego przychodu. Jeśli ktoś nie uzyskuje przychodu większego niż 2,5-krotność minimalnego wynagrodzenia, wówczas jego składka na ZUS będzie wielokrotnie niższa, czyli kiedy dzisiaj płaciłby tę składkę w wysokości mniej więcej 1,8 – 2 tys. zł, to biorąc pod uwagę naszą propozycję, byłaby to kwota niespełna 1 tys. złotych - tłumaczyła w programie "Gość Wiadomości".
