Richard Branson dołączył do grona wpływowych osobistości, które popierają wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego. Brytyjski miliarder jest przekonany, że ludzie stracą pracę na rzecz maszyn.
Niewiele jest dzisiaj zagadnień związanych z ekonomią, które tak bardzo dzieliłyby opinię publiczną jak bezwarunkowy dochód podstawowy. Zakłada on, że każdy obywatel danego państwa powinien dostawać z budżetu określoną sumę pieniędzy, która pozwoli mu opłacić mieszkanie i wyżywienie. Krytycy wskazują, że rozleniwi to pracowników na niższych stanowiskach, a wypłaty będą stanowiły ogromne obciążenia dla budżetu. Takie argumenty padały np. w trakcie debaty nad wprowadzeniem dochodu podstawowego w Szwajcarii. Ostatecznie Helweci dali się im przekonać i odrzucili pomysł w referendum.
Finansowe wsparcie
Z drugiej strony bezwarunkowy dochód podstawowy cieszy się dużym poparciem wśród finansowej elity. Za jej wielkiego zwolennika uchodzi Elon Musk. Mark Zuckerberg przekonuje natomiast, że taka finansowa poduszka sprawiłaby, że ludzie przestaną się bać wdrażać w życie nowe pomysły. Teraz do grona piewców dochodu podstawowego dołączył również Richard Branson. W wywiadzie dla CNN brytyjski miliarder powiedział, że to bardzo ważna kwestia i dochód gwarantowany „pewnego dnia wejdzie w życie”.
Miliarder dodaje, że w pierwszej kolejności eksperymenty z bezwarunkowym dochodem podstawowym powinny być organizowane w ramach miast.
Praca a wysokie zarobki
Na razie dochód podstawowy jest testowany w Finlandii (560 euro na osobę od stycznia 2017 roku) na grupie 2 tys. losowo wybranych bezrobotnych oraz w Kanadzie. Za to w Wielkiej Brytanii renomowany think-tank Royal Society of Arts rzucił pomysł, by każdy Brytyjczyk poniżej 55 roku życia dostawał 10 tys. funtów rocznie.
– Bez prawdziwej zmiany w myśleniu, ani korekta polityki państwa opiekuńczego, ani samozatrudnienie nie pomogą, jeżeli załamie się związek między ciężką pracą a uczciwą płacą – opowiadał CNBC Anthony Painter, dyrektor RoyalSociety of ArtsResearch Center.