Trudno powiedzieć, czy jej produkty wolą psy czy ich właścicielki. W każdym razie ta maleńka warszawska manufaktura wypuściła na rynek już kilkanaście tysięcy smyczy, obroży i innych akcesoriów dla czworonożnych przyjaciół. Uważają, że każdy pies zasługuje na kolorowe, wesołe i modne gadżety.
Akcesoria dla psów
Jednym z powodów, dla których marka Warsaw Dog w ogóle wystartowała była chęć pokazania, że duże psy nie są groźnymi potworami.
– My sami mamy dwa duże psy i zauważyliśmy, że podejście do nich zmienia się w zależności od tego, jak pies jest ubrany. Jak ma na sobie fajne, kolorowe akcesoria, to ludzie postrzegają w dobry sposób. Mówią "O, zobacz jakie ma fajne kolorowe szelki”. I nawet duży pies, rasy postrzeganej przez wielu ludzi jako agresywna wywołuje pozytywne emocje, przyjazne skojarzenia i uczucia – mówi w rozmowie z INN:Poland Zosia Kwiatkowska, założycielka WarsawDog.com.
Drugim powodem, dla którego założyła firmę, był brak koloru na ulicach.
– Nasze wzory robimy w oparciu o inspiracje aktualnymi trendami. A że trendy są kolorowe, to wszystko świetnie do siebie pasuje – mówi nam Kwiatkowska.
Pytamy, czy w Warsaw Dog można kupić czarną smycz lub obrożę. Odpowiada szybko, że nie. Z jednej strony jej firma faktycznie stawia na kolorowe akcesoria i jest to jej wyróżnik. A z drugiej – klasyczne po prostu się nie sprzedają.
– Mieliśmy czarną smycz w ofercie, na samym początku działalności. Nie cieszyła się dużym zainteresowaniem – wyjaśnia Kwiatkowska.
Zakładanie firmy
Okazuje się, że większość kupujących kolorowe smycze i obroże to kobiety.
– Do nas przychodzi przede wszystkim kobieta z dużego miasta, która chce mieć fajny gadżet dla swojego psa. Czasem panie przychodzą ze swoimi mężami i partnerami. Wtedy bywa wesoło: ona zachwyca się jakimś produktem, a on się martwi, że będzie musiał chodzić z taką smyczą. Na ogół wybierają panie, panowie później jakoś muszą sobie z tym dawać radę – śmieje się Zosia Kwiatkowska.
Firmę założyła w drugiej połowie 2015 roku. Wcześniej zajmowała się pisaniem bloga. Na początku szyła smycze i obroże sama, teraz pracuje z trzema innymi dziewczynami.
– Cała historia zaczęła się od tego, że kilka lat temu wzięłam psa ze schroniska i zaczęłam pisać bloga. To był blog lokalny, warszawski, z radami gdzie zabrać psa na spacer, gdzie można iść z nim do kawiarni etc. Dzięki blogowi poznałam też swojego męża, z którym zakładałam tę markę. I nie chciałam z tego rezygnować – wyznaje nam Kwiatkowska.
Nie jest tajemnicą, że Warszawa i jej mieszkańcy niekoniecznie dobrze się kojarzą w wielu miastach Polski. Tymczasem nazwa firmy jest typowo warszawska. Nawet doradca, który pomagał w jej zakładaniu, ostrzegał że mieszkańcy Krakowa niekoniecznie będą chcieli kupować warszawskie smycze i obroże.
– Ta nazwa to więcej, niż lansowanie się „na warszawkę”, to jest kawałek mojego życia. Na szczęście okazało się, że ludzie z Krakowa też od nas kupują, nikt nie ma oporów, a przynajmniej wskaźniki sprzedaży na to nie wskazują. Trzeba też pamiętać, że to stolica Polski i dobrze kojarzy się za granicą. A nasza sprzedaż poza granicami rośnie – mówi nam Kwiatkowska.
Najlepsze produkty dla zwierząt
W ciągu niespełna dwóch i pół roku działalności Warsaw Dog wyprodukowała i sprzedała ponad 12 tysięcy artykułów dla zwierząt, do tego trzeba doliczyć kilka tysięcy produktów sprzedanych w hurcie.
– Jak zaczynałam szyć smycze i obroże, byłam pozytywnie zaskoczona, że tylu ludziom podobają się moje produkty. Ale teraz widzę, że mamy trend na kolorowe smycze. A myśmy jako pierwsi w Polsce zaczęli je robić i biznes rozwinął się bardziej, niż przypuszczałam. Co pół roku widać fajny wzrost i to nas bardzo cieszy – mówi nam szefowa WarsawDog.com.
Dodaje, że marka pozycjonuje się jako średnia półka wyższa. Faktycznie – na kolorową smycz czy obrożę, wysokiej jakości, z silnymi klamrami i karabińczykami trzeba wydać po kilkadziesiąt złotych. Z jednej strony nie jest to mało, ale też domowy budżet się przez to nie zawali.
– Nie jest sztuką kupić coś droższego. Ale wśród naszych klientek jest dużo młodych dziewczyn i kobiet. Nie chcemy się na nie zamykać, bo przecież wszystkie psiaki zasługują na to, żeby się fajnie ubrać – twierdzi Kwiatkowska.