
Olej napięte harmonogramy i daj sobie trochę luzu – do tej reguły stosują się najbardziej wpływowe osoby tego świata. Metoda określana jako „zasada 5 godzin” polega na robieniu przerw w pracy, nawet jeżeli teoretycznie wydaje się to niemożliwe.
REKLAMA
Elon Musk, Oprah Winfrey, Bill Gates, Warren Buffett i Mark Zuckerberg to tylko wycinek z grona znanych osobistości, które kierują się zasadą 5 godzin. Pojęcie zostało ukute przez przedsiębiorcę i mówcę motywacyjnego Michaela Simmonsa. – Jak to się dzieje, że najbardziej zajęta osoba na świecie, czyli były prezydent Barack Obama, znajduje czas, żeby czytać książki przez godzinę dziennie? – zastanawiał się.
Szybko doszedł do wniosku, że osoby, które odniosły w życiu sukces zawodowy i finansowy łączy jedna cecha. W ciągu tygodnia co najmniej 5 godzin poświęcają na tak zwane samodoskonalenie. Na czym ono polega? W wielu przypadkach na przeczytaniu wartościowej książki – strony internetowe pełne są wszak książkowych rekomendacji od każdej z wymienionych postaci.
"Wyglądamy jak akademicy"
Współpracownicy Warrena Buffeta lubią jednak podkreślać, że przedsiębiorca stosunkowo sporo czasu poświęca na luźne przemyślenia związane z prowadzeniem swojego biznesu.
Współpracownicy Warrena Buffeta lubią jednak podkreślać, że przedsiębiorca stosunkowo sporo czasu poświęca na luźne przemyślenia związane z prowadzeniem swojego biznesu.
– Spędzamy dużo czasu na myśleniu. Nasze harmonogramy nie są tak zatłoczone. Bardziej niż na biznesmenów, wyglądamy raczej na nauczycieli akademickich – wspominał współpracownik miliardera, inwestor giełdowy Charles Munger.
Eksperci już od pewnego czasu zauważają, że w dążeniu za efektywnością część przedsiębiorców dała się zapędzić w kozi róg. – „Zajętość” stała się dziś miarą sukcesu. Są środowiska, w których ludzie na każdym kroku starają się pokazać, jak dużo i jak ciężko pracują – tłumaczyła nam Kasia Skoczek z Fundacji SLOWLAJF.
Zbieżne wnioski ma w tej sprawie np. Łukasz Smolarski, coach-społecznik, który w swojej karierze przeprowadził już wywiady z dziesiątkami ludzi sukcesu. Co, jego zdaniem, pomaga w jego osiągnięciu? – Na pewno ci ludzie czytali i czytają dużo książek. Okazało się, że osoby, które siedzą dzisiaj na stanowiskach prezesów, mimo wszystko znajdują na to czas. A ich podwładni tłumaczą w tym czasie, że nie są w stanie go wygospodarować – zauważył w rozmowie z INN:Poland.
W karby statystyk starał się te obserwacje ująć ekonomista Randall Bell. W swojej książce „Me We Do Be” zauważył, że osoby czytające siedem lub więcej książek rocznie mają o 122 procent większą szansę na to, by stać się milionerami niż ludzie, którzy czytają w tym czasie od jednej do trzech książek.
Zasada dla każdego?
W kwestii samodoskonalenia Simmons nie ogranicza się jednak tylko do przedsiębiorców – jego zdaniem podnoszenie kwalifikacji jest dzisiaj niezbędne nie tyle do osiągnięcia jakiegoś spektakularnego wyniku, co do przetrwania w ogóle. Mężczyzna wskazuje, że w przyszłości coraz częściej nasza pracy będzie zastępowana w wyniku postępującej mechanizacji. – Podczas gdy towary i usługi zaczną tracić wartość, wiedza staje się coraz bardziej wartościowa – przekonuje.
W kwestii samodoskonalenia Simmons nie ogranicza się jednak tylko do przedsiębiorców – jego zdaniem podnoszenie kwalifikacji jest dzisiaj niezbędne nie tyle do osiągnięcia jakiegoś spektakularnego wyniku, co do przetrwania w ogóle. Mężczyzna wskazuje, że w przyszłości coraz częściej nasza pracy będzie zastępowana w wyniku postępującej mechanizacji. – Podczas gdy towary i usługi zaczną tracić wartość, wiedza staje się coraz bardziej wartościowa – przekonuje.
