- Nigdy nie marzyłem, że poznam twórcę Apple'a Steve'a Woźniaka, Romana Kluskę czy Michała Kicińskiego. Gdy byłem małym chłopcem mieszkałem w skromnym bloku z wielkiej płyty i marzyłem o nowej parze „Najek”, takich jakie mieli moi koledzy – opowiada o sobie Łukasz Smolarski. Jego samego można by określić jednym zdaniem – społeczny coach. Spokojnie, nie taki coach, jak myślicie. Nowosądeczanin stara się poprzez swoich rozmówców motywować ludzi do działania. Sam nie bierze za to grosza, na co dzień pracuje bowiem w korporacji jako manager.
Inspirowanie ludzi to w dzisiejszych czasach śliska działka.
Internet pełen jest 30-paro letnich, wszechwiedzących mówców motywacyjnych, którzy próbują od nas wyciągnąć pieniądze za opowiadanie, że sukces jest na wyciągnięcie ręki. A oni, jako bardziej doświadczeni koledzy, powiedzą nam za odpowiednią kwotę, jak do niego dojść.
Łukasz Smolarski jest w zasadzie ich przeciwieństwem. Inspiruje za darmo, na dostępnym na Youtubie kanale Business Misja. W jaki sposób? – Nie interesują mnie porady w stylu: „Jak zarobić milion w tydzień”. Wolę pokazywać osoby, które coś w życiu osiągnęły. Pytam się swoich rozmówców o ich dzieciństwo, staram się dowiedzieć, w jaki sposób doszli do sukcesu. Próbuję wydobyć ponadczasowe mądrości, które będą przydatne dzisiaj, jak i za kolejne 10-15 lat. Ja jestem tylko narzędziem do osiągania tej wiedzy – deklaruje.
I wspomina, że inspirujące podejście ma np. Michał Kiciński. – Po sukcesie Wiedźmina totalnie się odciął od tego projektu i zajął się medytacjami. W firmie przestało mu się podobać, bo miał za dużo pracy. Teraz wyluzował i czuje się szczęśliwy. To pokazuje, że osiągnięcie sukcesu nie musi się wiązać z zapracowaniem się na śmierć. Kiciński stara się złapać balans, uważa, że życie jest za krótkie, żeby koncentrować się tylko na biznesie – opowiada Smolarski.
Szalona rozmowa z twórcą Apple'a
Nietypowa rada, jak na osobę, która otwarcie deklaruje, że chce motywować Polaków, prawda? A od „zawodowych” motywatorów różni go jeszcze jedno. Smolarski na swoim kanale nie musi zarabiać. Od ponad 10 lat pracuje w przeżywającej złoty okres branży IT. Osiem godzin siedzenia za biurkiem nie wyczerpuje jednak jego ambicji. Gdy tylko ma chwilę wolnego, pisze do najbardziej rozpoznawalnych ludzi w Polsce.
Wystarczy choć na chwilę zajrzeć na stronę businessmisja.pl, by przekonać się, że robienie wywiadów to dla Łukasza Smolarskiego coś dużo więcej niż hobby. W ciągu 3 lat mężczyzna rozmawiał z ponad setką osób. W tym czasie przepytywał sławy z najrozmaitszych branż. Są wśród nich wspomniany już Michał Kiciński (twórca Wiedźmina), Bogusław Linda, Marcin Meller, Maffashion, Jędrzej Wittchen, Zbigniew Boniek, Rafał Sonik czy Dorota Wellman.
Jako najbardziej szaloną wspomina jednak rozmowę ze Stevem Woźniakiem, niegdyś prawą ręką Steva Jobsa. – Ciężko to nazwać wywiadem, ale udało się zadać jedno pytanie. Woźniak przyjechał na specjalne zaproszenie wygłosić wykład w Kijowie. Udałem się tam w weekend, pokonałem łącznie 2 tys. km w obie strony. Na miejscu byłem może ze 6 godzin – uśmiecha się.
Na co dzień aż tak ekstremalnie jednak nie pracuje. Na wywiady umawia się po godzinach pracy, czasami bierze jednak specjalnie w tym celu dzień wolny w firmie. Przeprowadza rozmowę, a w formie kilku dziesięciominutowego filmiku montuje ją często po nocach.
– Często umówienie się na wywiad to nawet 2 lata starań, prób znalezienia wspólnego kontaktu i maili. A bywa, że i tak wszystko kończy się niepowodzeniem – dorzuca.
American Dream
Sam o starcie od zera wie całkiem sporo. Wychowywał się w niezbyt zamożnej rodzinie, w jednym z bloków w Nowym Sączu. – W domu się nie przelewało, mama zmarła gdy miałem 5 lat. A ja chciałem żyć jak rówieśnicy, mieć nowe „Najki”, na które nie było mnie wówczas stać – wspomina.
Postanowił więc, że zarobi na nie sam. – Mój tata jeździł regularnie na giełdę samochodową i sprzedawał części. Pewnego dnia zauważyłem tam mężczyznę, który przywoził rzeczy z Austrii. Sprzedawał wszystko w pół godziny. Pomyślałem, że będę do niego dzwonił dzień wcześniej i wykupował wszystko, co wydawało się coś warte. Kupowałem więc np. żelazko, które kosztowało mnie 5 zł, a które później sprzedawałem za 50 zł – opowiada Smolarski.
Życia nie ułatwiają mu jednak problemy zdrowotne. – W wieku 18 lat zacząłem mieć objawy boreliozy. Trwało to 7 lat, skończyło się tym, że prawie nie nie mogłem chodzić. Zanim dowiedziałem się, co mi dolega, odwiedziłem chyba ze 200 lekarzy – wspomina.
W tak zwanym międzyczasie nowosądeczanin brał się jednak za robienie interesów. Po studiach próbował np. sprzedawać soki ekologiczne. Miał zamiar założyć w Warszawie własną firmę, szybko przekonał się jednak, że w starciu z przedsiębiorstwami z Tarczyna i Grójca nie ma na stołecznym rynku żadnych szans. Soki rozdał więc znajomym, szukając szczęścia w innych niszach.
Na tym etapie mocno natchnął go rektor Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu, Krzysztof Pawłowski. – Za każdym razem, gdy go spotykałem, zarzucałem go pomysłami na nowy biznes. W końcu usłyszałem od niego: „Mam kolegę, który od kilkudziesięciu lat mówi tak samo jak ty. Przestań gadać i weź się do roboty” – śmieje się Smolarski.
A mogło być zupełnie inaczej. W dawnym środowisku sukces Smolarskiego jest raczej ewenementem. – Widziałem, jak moi koledzy z podwórka, często bardzo utalentowani ludzie, trwonili swój potencjał, siedząc pod budką z piwem. Dzisiaj pracują poniżej kwalifikacji, część z nich wyjechała z Polski. A mój przykład pokazuje, że nawet bez układów i znajomości można w Polsce osiągnąć sukces – puentuje.
Dwie cechy ludzi sukcesu
Żeby nie było jednak tak cukierkowo – Smolarskiemu zdarzają się też niepowodzenia. Jednym z większych była próba umówienia się na wywiad z Kubą Wojewódzkim. – Usłyszałem, że nie jest zainteresowany, bo nie czuje się człowiekiem sukcesu i nie ma nic do powiedzenia – mówi założyciel Business Misji. Przyznaje również, że kilka razy zdarzyło mu się po zakończeniu rozmowy poczuć niedosyt. – Czasami osoba zupełnie inaczej wygląda w mediach, a inaczej prezentuje się na żywo. Myślę sobie wtedy – jak to możliwe, że osiągnęła taki sukces. Czy jest coś czego nie dostrzegam, czy to po prostu kwestia ogromnego szczęścia? – zastanawia się.
Założyciel Business Misji planuje teraz wydanie książki, w której podsumuje swoje obserwacje dotyczące cech ludzi sukcesu. – Na pewno czytały i czytają dużo książek. Okazało się, że osoby, które siedzą dzisiaj na stanowiskach prezesów, mimo wszystko znajdują na to czas. A ich podwładni tłumaczą w tym czasie, że nie są w stanie go wygospodarować – zauważa.
Druga rzecz, zdaniem Smolarskiego, to pasja, która jest realizowana poza pracą. To może być równie dobrze uprawianie sportu, modelarstwo, jaki i zbieranie znaczków – przydatne jest wszystko co stanowi formę odskoczni od codzienności. – Osoby na wysokich stanowiskach, mimo nawału pracy, zwykle znajdowały czas na zrobienie czegoś dla siebie. A patrząc na typowego Kowalskiego widzimy często zaklęte koło: praca, zmęczenie pracą, kanapa, albo impreza – kwituje.