Łowy na pracowników sezonowych zaczęły się w tym roku wyjątkowo wcześnie. Jest w czym przebierać
Marcin Długosz
06 marca 2018, 08:00·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 06 marca 2018, 08:00
Sezon łowiecki zaczął się już w lutym – w Gdańsku poszukiwano pięćdziesięciu osób do sadzenia drzew w Szwecji, w tym tygodniu ruszy rekrutacja pracowników do hiszpańskiej sieci hoteli. Do lata jest kilka dobrych miesięcy, a w cenie są już kucharze, kelnerzy, pokojówki, animatorzy czasu wolnego czy robotnicy do zbiorów owoców.
Reklama.
Jak podkreśla portal pulshr.pl rekrutacje w poprzednich latach zaczynały się coraz wcześniej, ale w bieżącym roku wypadły wyjątkowo wcześnie. Stąd oferty dla 50 pracowników do Szwecji czy 180 osób, które mają szansę na zatrudnienie w Hiszpanii.
Praca sezonowa
Złożyły się na to dwa czynniki. Pierwszym są coraz większe problemy ze znalezieniem pracowników na polskim rynku pracy – na polskich pracowników polują bowiem nie tylko zagraniczni pracodawcy, ale też i nasi rodzimi, próbujący „zaklajstrować” lukę w rynku pracy, szacowaną na 150 tysięcy wakatów.
Dodatkowo sezon urlopowy w kurortach śródziemnomorskich zacznie się lada chwila. Pierwsi turyści pojawiają się w Hiszpanii czy Włoszech nie w maju czy czerwcu lecz właśnie teraz – w marcu. – Sezon urlopowy za granicą trwa praktycznie od marca do listopada – tłumaczy na stronach pulshr.pl Ewa Grzebieniak, dyrektor Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy. – Do tego dochodzą święta, ferie i wakacje, w związku z tym zapotrzebowanie na pracowników jest ogromne – kwituje.
Pracami sezonowymi interesuje się też rząd. Dziś ma się zająć m.in. projektem nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników, zakładającym pojawienie się nowych rodzajów umów dla osób pomagających przy zbiorach. Umowy mają być oskładkowane i obowiązywać nie dłużej niż cztery miesiące.