Pod koniec lutego do minister Anny Zalewskiej trafił list napisany przez nauczyciela z Oławy, Andrzeja Kupczaka. W liście tym Kupczak porównał nauczycielskie płace do tych, jakie oferuje jedna z popularnych sieci handlowych. Niestety porównanie to wypada zdecydowanie niekorzystnie dla nauczycieli.
W moim mieście, na drzwiach Biedronki, umieszczono ofertę pracy dla kasjera-sprzedawcy z wynagrodzeniem, dla rozpoczynających pracę, 3 250 zł miesięcznie. O 101 zł więcej niż dzisiaj otrzymuje profesor oświaty w szkole i o 956 zł miesięcznie więcej niż nauczyciel z tytułem magistra, rozpoczynający pracę. W tej samej sieci magazynier otrzyma na starcie 3 550 zł brutto, a zastępca kierownika sklepu 4 100 zł brutto miesięcznie. Czy tak po prostu, po ludzku nie jest Pani wstyd? Pyta Pani czego? Propozycji podwyżek płac dla nauczycieli.
Sieci walczą o pracowników i podbijają stawki
Pod koniec lutego sieć dyskontów Lidl ogłosiła, że już od marca osoba przychodząca do pracy dostanie na „dzień dobry” od 2800 do 3550 zł brutto. Ci, którzy pracują przynajmniej od roku, mogą liczyć na pensję w wysokości 2950 – 3750 zł. A jeśli pracownik ma ponad dwa lata stażu w firmie, to zarobi od 3150 do 4050 zł brutto.