
REKLAMA
Sprawa stara jak świat: kto próbuje sztucznie napompować wartość auta, manipuluje przy liczniku. Praktyka jest na tyle powszechna, że niedawno polskie ministerstwo sprawiedliwości zaostrzyło kary za tego typu praktyki.
Do opinii publicznej sprawa przebiła się kilka dni temu, kiedy sprzedawca z Florydy – Bud Root – opowiedział o niej brytyjskiej bulwarówce „Daily Mail”. Znacznie wcześniej – na początku ubiegłego roku – miał on pozwać Ferrari za bezprawne wyrzucenie go z pracy.
Były sprzedawca luksusowych aut miał stracić pracę właśnie dlatego, że odkrył oszukańczą funkcjonalność urządzenia Deis Tester. Miało ono pozwalać na dyskretne wyzerowanie licznika, tak by ani właściciel, ani inni mechanicy nie byli w stanie zidentyfikować śladów ingerencji. Pozwalało to sprzedawać auta, które były już używane – czy to do jazd próbnych czy też takie „z drugiej ręki” – jako egzemplarze fabrycznie nowe.
Cofanie liczników aut
Ferrari odcięło się od tych rewelacji, przekonując, że jeżeli nawet dochodziło do takich praktyk, to miały one charakter jednorazowych wybryków i dochodziło do nich bez wiedzy producenta aut. „Daily Mail” ujawniło jednak dokument firmy, pochodzący z marca ubiegłego roku, w którym zapowiadano usunięcie tej funkcji urządzenia w ciągu dwóch tygodni oraz usunięcie fragmentów instruujących, jak cofać liczniki, z podręczników serwisowych dla pracowników firm dealerskich. Tak się składa, że było to wkrótce po tym, jak Root pozwał swojego byłego pracodawcę.
Ferrari odcięło się od tych rewelacji, przekonując, że jeżeli nawet dochodziło do takich praktyk, to miały one charakter jednorazowych wybryków i dochodziło do nich bez wiedzy producenta aut. „Daily Mail” ujawniło jednak dokument firmy, pochodzący z marca ubiegłego roku, w którym zapowiadano usunięcie tej funkcji urządzenia w ciągu dwóch tygodni oraz usunięcie fragmentów instruujących, jak cofać liczniki, z podręczników serwisowych dla pracowników firm dealerskich. Tak się składa, że było to wkrótce po tym, jak Root pozwał swojego byłego pracodawcę.
Wina nie leży wyłącznie po stronie dealerów – cofnięcia licznika często domagali się sami właściciele aut, którzy przygotowywali się do sprzedania swoich cacek. Jednak to na firmę – która miała od lat godzić się na te praktyki – spada dziś oburzenie mediów i tych klientów, którzy mogli zostać w ten sposób oszukani.