Rzeczywistość nie jest tak różowa, jak pokazują to reklamy. Polskie sieci handlowe są w odwrocie a w Polsce jest po prostu za dużo sklepów. Dlatego wiele z nich upadnie a po zakupy będziemy musieli jeździć spory kawałek – twierdzi ekspert.
Taką opinię przedstawia dr Andrzej Kondej, analityk strategiczny Kondej Marketing, w portalu WiadomosciHandlowe.pl. Jego zdaniem musimy się szykować na duże zmiany w polskim handlu.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że praktycznie na każdym osiedlu mamy sklep spożywczy lub dyskont. Tymczasem w Polsce jest więcej tego typu sklepów, niż w Wielkiej Brytanii, liczącej ponad 65,5 miliona mieszkańców.
Kondej zauważa, że polskie sieci sklepów przez wiele lat dawały odpór silnej zagranicznej konkurencji, ale teraz zaczynają przegrywać. Jego zdaniem polskie sieci albo przestają istnieć, albo przechodzą pod władanie zagranicznych operatorów. Na rynku nie ma już Almy i Marcpolu, Eko i Mila zostały przejęte przez Eurocash, Stokrotka przejdzie wkrótce we władanie litewskiej Maxima Group, a Piotr i Paweł trafił do funduszu inwestycyjnego.
Narodowość już nas nie obchodzi
– Zjawisko regresu polskiego kapitału w handlu detalicznym z pewnością nie zatrzyma się na tych sieciach, co oznacza, że możemy spodziewać się kolejnych przejęć i likwidacji. Swojej pozycji bronią niektóre krajowe sieci sklepów małoformatowych, a zjawisko ekspansji rynkowej polskiej sieci Chorten można traktować jako swoisty ewenement rynkowy – tłumaczy Andrzej Kondej.
Ekspert twierdzi, że dotychczasowa sytuacja była związana z tym, że Polacy chcą mieć sklep pod ręką. Teraz jednak będą musieli przemierzyć większą odległość, aby zrobić zakupy. Tym bardziej, że segment sklepów osiedlowych zdominowały Biedronki, sieci Eurocashu, Żabki i podobne marki.
Jednocześnie zauważa, że Polaków coraz mniej obchodzi czy robią zakupy w polskim sklepie.