
Szwedzki koncern udowadnia, że żadnych wyzwań się nie boi. W firmowym laboratorium znanym jako SPACE10 narodziły się pomysły na ekscentryczne jedzenie, jakie Szwedzi chcieliby zaserwować światu. Miesiąc temu swoją premierę miał Veggie Dog, teraz pora na Bug Burgera.
REKLAMA
Veggie Dog (albo Dogless Hotdog) – czyli wegańska wersja hot-doga – ma trafić do sprzedaży już latem tego roku. Pomysł zasadza się na prażonych marchewkach i farszu z alg, który naukowcy ze SPACE10 uważają za bardziej nawet pożywny niż marchewki czy szpinak.
Bug Burger ma być jeszcze bardziej wyrafinowanym daniem: to burger, w którym zamiast wołowiny wylądowała mieszanka składająca się ze 100 gram buraków ćwikłowych, 50 g pasternaku, 50 g ziemniaków oraz 50 g... larw chrząszcza nocnego. Całość miałaby trafić do bułki z białego pieczywa, wzbogaconej rzodkiewką, burakiem ćwikłowym, keczupem jagodowym, szczypiorkiem i mieszanką sałat.
Dlaczego warto jeść owady?
Pomysł szwedzkiej firmy, rozwinięty w duńskich laboratoriach SPACE10 nie jest jednak próbą znalezienia „czegoś ekstra” dla wielkomiejskich, zachodnich hipsterów czy koneserów nowych smaków. Inżynierowie ze SPACE10 przygotowują wszystkie te dania z myślą o przyszłym kryzysie żywnościowym, który według rozmaitych opinii naukowców może ogarnąć glob za kilka, najdalej kilkadziesiąt lat. Stąd pomysły na wykorzystanie relatywnie prostych składników oraz owadów, których prawdopodobnie w trakcie takiego kryzysu powinno być pod dostatkiem. Docelowo hot-dogi i „robaczane” burgery uzupełnią jeszcze trzy – zapewne równie ekscentryczne – pozycje w futurystycznym menu.
Pomysł szwedzkiej firmy, rozwinięty w duńskich laboratoriach SPACE10 nie jest jednak próbą znalezienia „czegoś ekstra” dla wielkomiejskich, zachodnich hipsterów czy koneserów nowych smaków. Inżynierowie ze SPACE10 przygotowują wszystkie te dania z myślą o przyszłym kryzysie żywnościowym, który według rozmaitych opinii naukowców może ogarnąć glob za kilka, najdalej kilkadziesiąt lat. Stąd pomysły na wykorzystanie relatywnie prostych składników oraz owadów, których prawdopodobnie w trakcie takiego kryzysu powinno być pod dostatkiem. Docelowo hot-dogi i „robaczane” burgery uzupełnią jeszcze trzy – zapewne równie ekscentryczne – pozycje w futurystycznym menu.
W zasadzie trudno się dziwić, że IKEA idzie w tę stronę – naukowcy już od dawna przekonują, że owady to nasza przyszła dieta. – Są świetnym źródłem białek i tłuszczów – przekonywał w rozmowie z PAP dr Radomir Jaskuła z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego. – Zawartość białka w owadach jest kilka razy wyższa niż np. w popularnym kurczaku. Motyle, chrząszcze, a nawet zwykłe muchy w 80 proc. składają się z białka – dowodził. Ale teoria swoją drogą, a praktyka swoją – polskiego konsumenta nie sposób było, jak dotąd, przekonać do diety opartej na owadach, a i polski Sanepid darzył eksperymentatorów olbrzymią dozą nieufności. Cóż, może IKEA da radę zmienić nasze żywieniowe przyzwyczajenia, tak jak zrobiła to z naszymi gustami w zakresie umeblowania.
