Amerykański start-up pracuje nad usługą, która pozwoli przenieść ludzki mózg do chmury. Proces ten ma być możliwy dzięki technologiom przyszłości. Na razie naukowcy skupili się nad przygotowaniem ludzkiego mózgu do tak skomplikowanego zabiegu.
Ludzie od zawsze poszukiwali sposobów na uzyskanie nieśmiertelności. Chęć ta nigdy nie opuściła sfery marzeń. Jej namiastkę obiecuje start-up z USA.
Jak zachować ludzki mózg?
Największą barierą, na którą na tym etapie prac napotkał start-up Nectome, jest znalezienie sposobu na zachowanie ludzkiego mózgu w takim stanie, by kiedyś w przyszłości dało się z niego wydobyć nasze wspomnienia. Na pomysł, jak to zrobić, wpadł współzałożyciel Nectome, Robert McIntyre.
Twierdzi on, że zastosowanie nowej techniki pozwoli na przechowywanie ludzkiego mózgu w idealnym stanie przez setki, a być może nawet tysiące lat. Dzięki temu przyszłe pokolenia naukowców będą mogły wykonać skan takiego mózgu. Zdaniem McIntyrea zabieg ten umożliwi wydobycie z mózgu zapisanych w nim wspomnień. Zaś w oparciu o nie naukowcy będą mogli stworzyć symulację komputerową. Zastanawiając się, ile będziemy musieli czekać na spełnienie ludzkich marzeń o nieśmiertelności, spytaliśmy o zdanie Pawła Solucha, prezesa Neuro Device. – To wizja przyszłości. Biorąc pod uwagę tempo rozwoju dzisiejszej techniki i nauki, a także przewidywania futurologów, stworzenie zarówno procesu, platformy, która pozwoli na ewentualne przeniesienie informacji pobranych z ludzkiego mózgu do chmury, zajmie ludziom około 50 lat – powiedział w rozmowie z INN:Poland.
Cyfrowa kopia mózgu
Obietnica powrotu w postaci symulacji komputerowej być może brzmi pięknie, wszystkich zainteresowanych trzeba jednak uprzedzić, że proces przygotowywania ludzkiego mózgu do skanu, który być może będzie przeprowadzony w przyszłości, jest nieodwracalny i niestety w 100 proc. śmiertelny.
Wiąże się on z koniecznością wprowadzenia do tętnic szyjnych związków chemicznych, które doprowadzą do zabalsamowania ludzkiego mózgu. Jak uważają twórcy start-upu, trzeba tego dokonać jeszcze za życia, gdyż mózg musi być „świeży”. Cały proces będzie przeprowadzany w stanie narkozy, w którą chętnych do zabiegu wprowadzą anestezjolodzy.
Ze względu na konieczność uśmiercenia śmiałków podczas balsamowania mózgu, założyciele Nectome skonsultowali swój pomysł z prawnikami. Pierwsze próby planują przeprowadzić na mieszkających w Kalifornii pacjentach znajdujących się w stanie terminalnym.
Wybór stanu był nieprzypadkowy, ponieważ to właśnie w Kalifornii od 2016 r. obowiązuje „End of Life Option Act”. Ustawa ta umożliwia śmiertelnie chorym, dorosłym mieszkańcom tego stanu na uzyskanie medycznej pomocy przy popełnieniu samobójstwa poprzez eutanazję (dochodzi do niej poprzez podanie śmiertelnej dawki leków). Prawnicy są zgodni w opiniach co do tego, że zabieg balsamowania będzie spełniał wymogi prawne zezwalające na eutanazję.
Cały proces krioprezerwacji stabilizowanej aldehydem, trwa około 6 godzin i po raz pierwszy został przeprowadzony w lutym tego roku, gdy zespół Nectome uzyskał do swoich badań ciało starszej kobiety, która zmarła zaledwie 2,5 godziny przed rozpoczęciem całego procesu. Następnym krokiem, który planuje McIntyre, będzie przeprowadzenie całego procesu na osobie, która chce dokonać eutanazji ze względu na stan swojego zdrowia.
Zdaniem prezesa Neuro Device brzmi to trochę jak dostosowanie do dzisiejszych czasów sposobów stosowanych w starożytnym Egipcie. – Nie można wykluczyć, że żyjący tam ludzie oprócz pobudek religijnych liczyli też na to, że zabalsamowane ciało da się jeszcze w przyszłości ożywić – powiedział w rozmowie z INN:Poland.
Czy ludzki mózg przetrwa zamrażanie?
– Nectome na swoje badania uzyskała grant federalny. Jednak należy pamiętać, że obejmuje on sam proces zabalsamowania i przechowywania tak zakonserwowanego mózgu, a nie archiwizację przechowywanych w nim wspomnień i przeniesienie ich do chmury – zauważył Paweł Soluch.
McIntyre badania będzie prowadzić wspólnie z jednym z czołowych neurobiologów z Massachusetts Institute of Technology (MIT), dr. Edwardem Boydenem. Wcześniej opracował on technologię, która pozwoliła na zamrożenie mózgu świni w stanie niemal nienaruszonym. Proces był tak dokładny, że po jego przeprowadzeniu można było dokładnie obejrzeć każdą synapsę pod mikroskopem elektronowym. Za swoje osiągnięcie Boyden otrzymał nagrodę w wysokości 80 tys. dolarów. Zdaniem prezesa Neuro Device zaangażowanie w projekt najlepszych naukowców, jak również dotacja z funduszu federalnego, mogą świadczyć o tym, że to poważne przedsięwzięcie.
Nowy pomysł na stary biznes
Sam pomysł zamrażania ludzkich ciał albo samych głów nie jest wcale nowy. Po raz pierwszy pojawił się jeszcze w latach 60 ubiegłego wieku. Jedna z miejskich legend głosi, że zamrozić się kazał również zmarły w 1966 r. na raka płuc Walt Disney. Miał on ponoć wierzyć, że w przyszłości naukowcy znajdą lek na jego chorobę i wtedy przywrócą go do życia.
Ponieważ jego ciało poddano kremacji, nikt go już nie ożywi. Podobnie jak i wielu pacjentów naprawdę zamrożonych w tamtych czasach. Niestety większość oferujących wtedy swoje usługi utraciła płynność finansową i dawno zbankrutowała, w związku z tym ciała ich pacjentów już dawno się rozmroziły i nie będą się do niczego nadawać.
Obecnie jedną z najbardziej znanych na świecie instytucji tego typu jest Alcor Life Extension Foundation. W swoich „zbiorach” Alcor posiada dzisiaj zamrożonych 150 „pacjentów”. Większość z tej liczby, by zaoszczędzić na kosztach przechowywania, zleciła zamrożenie wyłącznie samych głów. Sam pomysł może wydawać się makabryczny, ale biorąc pod uwagę, że ludziom kiedykolwiek uda się przywracać do życia zmarłych, to samo wszczepienie mózgu do innego ciała (naturalnego dawcy lub androida doskonale imitującego człowieka) nie powinno być o wiele bardziej skomplikowaną operacją.
W środowisku naukowym trwa jednak spór o to, czy zamrożony w ciekłym azocie ludzki mózg jeszcze kiedykolwiek będzie się do czegoś nadawał.
To dlatego McIntyre szukał współpracownika, który pozwoli mu unowocześnić i jednocześnie ulepszyć metodę zamrażania. Takim współpracownikiem okazał się kriobiolog Greg Fahy, który opracował unikalną metodę łączącą zamrażanie z technikami stosowanymi przy balsamowaniu zwłok. Ma ona być wyjątkowo skuteczna i pozwalać na zachowanie mózgu w stanie idealnym. Jak zwrócił uwagę Paweł Soluch, aldehyd powoduje, że struktury w mózgu, do których jest wprowadzany, powiększają swoją objętość. – Nawet Boyden wyraził wątpliwości przy swoich wcześniejszych badaniach przy zamrażaniu nerek czy rozszerzanie struktur mózgowych nie doprowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń.
Oferta Nectome
Różnica pomiędzy ofertami Alcora, a Nectome polega głównie na tym, że Nectome nie oferuje swoim klientom „przywracania do życia”. Start-up obiecuje jedynie, że w przyszłości odzyska z mózgu informacje, które będą następnie wysłane do komputera.
Największy problem polega na tym, że brak jest jeszcze jakichkolwiek dowodów na to, że z zamrożonego, czyli już martwego mózgu człowieka, będzie można odzyskać jakiekolwiek wspomnienia. Zdaniem prezesa Neuro Device, wszystko zależy od tego, czym tak naprawdę jest pamięć. – Jeżeli teoria, na której opiera się Nectome jest prawdziwa i pamięć pozostawia trwałe ślady fizyczne w mózgu, to wtedy możemy porównać go do komputera, który nawet po wyłączeniu prądu będzie przechowywał dane i będzie z nich można korzystać później. Jeżeli jednak prawdziwa jest ta, która mówi, że za pamięć człowieka odpowiadają procesy chemiczne, w tym neuroprzekaźniki, może się okazać, że po śmierci człowieka i zaprzestaniu pracy mózgu już nic się nie da z niego wydobyć – uważa.
Kolejka do skanowania mózgu
Z usług Nectome na razie skorzystać nie można, ale można zapisać się na listę oczekujących i opłacić miejsce w kolejce. Koszt to jedyne 10 tys. dolarów. Jak zapewniają twórcy start-upu, każdy może się wycofać w dowolnej chwili i odzyskać swój wkład. Do tej pory, jak informuje „MIT Technology Review” zdecydowało się na to 25 osób. Wiele z nich jest przekonanych, że pewnego dnia ich mózgi zostaną przesłane do chmury. Wśród śmiałków znalazł się między innymi amerykański miliarder Sam Altman, jeden z założycieli i prezes inkubatora Y Combinator.
Mimo wszystko brzmi to trochę jak science-fiction, a sama procedura wymagająca uśmiercenia ochotnika, któremu obiecuje się coś, czego dzisiejsza technika nie jest w stanie dokonać, może budzić wątpliwości natury etycznej. – Kibicuję zespołowi Nectome, mimo tego, że nie jest to zgodne z moją etyką zawodową i brzmi trochę jak sprzedawanie marzeń – powiedział Paweł Soluch. – Pozytywne jest w tej historii to, że wnioski płynące z tego projektu mogą się przyczynić do poprawy naszej wiedzy o funkcjonowaniu układu nerwowego i przyspieszyć prace nad terapią chorych, w tym momencie jeszcze nieuleczalnie. – dodał.