Tak właśnie wyglądają skutki rynkowego monopolu. Po zmarginalizowaniu inPostu Poczta Polska została jedynym liczącym się dostawcą przesyłek pocztowych i może teraz dyktować ceny. Jako pierwszy przekonał się o tym Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Jeszcze w 2014 roku do przetargu o dostarczanie listów i paczek dla ZUS Poczta Polska walczyła z powiązaną z inPostem Polską Grupą Pocztową. Konkurencja wymusiła wzajemne oglądanie się na końcową cenę. Ostatecznie PGG złożyło ofertę na 222 mln zł, ale Poczta Polska ją przebiła oferując dostarczanie przesyłek za 209 mln (później za pomocą aneksu zwiększono te kwotę o kolejne 30 mln zł).
Kto wysyła listy ZUS-u?
– Kierując się zasadą zdrowej konkurencji ZUS, tak konstruował ramy przetargu na usługi pocztowe, aby nawet mniejsze podmioty mogły wziąć udział w postępowaniu. Niestety, nie było innych zainteresowanych podmiotów w tym postępowaniu, które stanowiłyby realną konkurencję – poinformował „Gazetę Wyborczą” ZUS.
Zgłoszenie się do przetargu tylko Poczty Polskiej miało łatwy do przewidzenia efekt. Spółka podniosła ceny, za dostarczenie listów do końca 2020 roku weźmie od ZUS-u niemal 345 mln złotych, czyli prawie 100 mln więcej niż za analogiczną umowę podpisaną kilka lat temu.
W jaki sposób ten wzrost tłumaczy sam operator? W rozmowie z „GW” rzecznik Justyna Siwek wyjaśnia, że zmiana cen usług wynika z „aktualizacji kosztów ich świadczenia” oraz jest wynikiem „zmian zachodzących w otoczeniu gospodarczym” czyli m.in. podniesieniem płacy minimalnej.
Ile płacimy za wysłanie listu na tle Europy?
Wysłanie listu w Polsce wciąż jest na tle innych krajów w Europie stosunkowo tanie, według danych Deutsche Post, za list krajowy zapłacimy 0,73 euro. Przeliczając to jednak na siłę nabywczą okazuje się, że Polacy muszą na to pracować przez ponad 7 minut, a to już jeden z gorszych wyników na Starym Kontynencie – więcej od nas muszą pracować przedstawiciele tylko trzech państw.