Z taką inicjatywą wystąpiło Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP. Organizacja zebrała już podpisy, których wymaga zarejestrowanie komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej.
Dziś za powstrzymywanie się od obowiązkowych szczepień rodzice mogą zostać ukarani grzywną w wysokości 1000 zł. Grzywna ta jest ponawiana aż do momentu, w którym dziecko zostanie zaszczepione. Potem rodzice mogą prosić o zwrot kwot zapłaconych w postaci grzywny.
Różne organizacje antyszczepionkowe w dyskusjach często argumentują, że głównym beneficjentem szczepień są koncerny farmaceutyczne. Zdaniem antyszczepionkowców czerpią one z tego ogromne zyski.
O co walczą antyszczepionkowcy?
Po zarejestrowaniu projektu ustawy u marszałka Sejmu stowarzyszenie będzie miało trzy miesiące na zebranie 100 tys. podpisów popierających projekt. Zwieńczeniem akcji ma być zaplanowany na 2 czerwca międzynarodowy protest przeciwko przymusowi szczepień.
Jak informuje Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP na swojej stronie internetowej, głównym celem inicjatywy jest wprowadzenie dobrowolności szczepień. Efekt ten ma zostać uzyskany poprzez usunięcie z ustawy słowa „obowiązkowe” odnoszącego się do szczepień. Poza tym chcą, by ewentualne szczepienia poprzedzały dokładny wywiad i pisemna informacja o ryzyku z nimi związanym. STOP NOP chce również, by przeprowadzany był dokładny wywiad po szczepieniu, jak również stworzenie możliwości zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych przez rodziców. Nadzór nad takim rejestrem miałby być sprawowany przez sądy.
Jak mówi dr Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii, „szczepienia są jednym z największych osiągnięć medycyny, dobrodziejstwem dla ludzkości, które powstrzymało epidemie wielu chorób zakaźnych”. Tym ciężej zrozumieć, dlaczego jest aż tylu przeciwników szczepień.
Dr Paweł Grzesiowski z Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych przy ministrze zdrowia uważa, że rozmowy z rodzicami, który do szczepień podchodzą ze strachem, jest bardzo trudne. Przede wszystkim należy im tłumaczyć, że ryzyko powikłań poszczepiennych bardzo niskie i o wiele groźniejsze są efekty chorób zakaźnych, do których może dojść w przypadku nieszczepienia dzieci.
Zdaniem dr. Grzesiowskiego w wielu przypadkach groźne są nie tyle same choroby, które w większości potrafimy dzisiaj leczyć, ale powikłania z nimi związane, które są już niestety nieuleczalne. Również o wiele częstsze są powikłania spowodowane zachorowaniem, niż powikłania poszczepienne.
Skandaliczne badania
Do rozwoju ruchów antyszczepionkowych przyczyniła się miedzy innymi publikacja w 1998 r. w medycznym czasopiśmie "Lancet" badań Andrew Wakefielda. Wynikało z nich, że połączona szczepionka na odrę, świnkę i różyczkę, którą stosuje się u dzieci, wywołuje autyzm. Po tej publikacji wybuchła prawdziwa burza. Jednak po kilkunastu latach od publikacji, po wielu badaniach, praca naukowa w atmosferze skandalu została usunięta z archiwów „Lancetu”. Dodatkowo 10 z 13 autorów pracy odwołało swoje stanowiska w tej sprawie.
W 2015 roku w "The Journal of the American Medical Association" opublikowano kolejne badania, przeprowadzone na 95 tys. dzieci urodzonych w latach 2001-2012, w których jednoznacznie dowiedziono, że szczepionki nie powodują autyzmu.
Jednak nawet do dzisiaj w miejscach kojarzonych z nauką zdarzają się wystąpienia, podczas których prelegenci starają się podważyć stan wiedzy w danej dziedzinie. Do takiego zdarzenia doszło w ubiegłym roku podczas wykładu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Uczestnicy mogli usłyszeć wtedy, że "szczepienia są głównym źródłem zatruć niemowląt toksycznymi metalami, do produkcji szczepionek celowo użyto ścieków z odpadów przemysłowych, a szczepienia są główną przyczyną autyzmu".
To właśnie tego typu wystąpienia stają się później wodą na młyn wszystkich organizacji antyszczepionkowych.