Od lat trwa zażarty spór pomiędzy tymi, którzy szczepią siebie i swoje dzieci, a tymi, którzy uważają, że szczepionki powstały po to, by wielkie koncerny farmaceutyczne kontrolowały nas i truły przy użyciu swoich preparatów. Dlatego przytaczamy kilka argumentów, które pozwolą na skuteczne obalenie mitów szerzonych głównie w mediach społecznościowych przez przeciwników szczepień.
Niespełna trzy lata temu WHO informowało, że jesteśmy blisko eradykacji wirusa polio. Jednym z ostatnich kroków, który nas do tego przybliżał, było wprowadzenie szczepień na całym świecie. Efekt ten był możliwy dzięki powołaniu w 1988 roku pod auspicjami ONZ Światowej Inicjatywy na rzecz Walki z Polio (GPEI). Jeszcze w 1988 r. odnotowywano nowe zakażenia dzikimi szczepami polio w 125 krajach świata. W 2015 roku istniały już tylko dwa endemiczne ogniska na świecie, w Afganistanie i Pakistanie.
Tak prawdopodobnie wyglądałby los większości chorób zakaźnych takich jak polio czy odra. Niestety coś poszło nie tak. Od kilku lat rosną w siłę ruchy społeczne, które przeciwstawiają się obowiązkowym szczepieniom wśród dzieci, negując ich zasadność.
Ruchy te bardzo prężnie działają zwłaszcza przy pomocy mediów społecznościowych i starają się wpływać na rodziców, namawiając ich do nieszczepienia dzieci. Straszą jednocześnie konsekwencjami, mówiąc że szczepienia wywołują autyzm, a w szczególnych przypadkach mogą nawet powodować zgon dziecka.
W serwisie „Science As Fact” próbowano rozprawić się z twierdzeniami, którymi posługują się antyszczepionkowcy. Poszerzyliśmy zawarte w nim informacje i mamy nadzieję, że pomożemy w dyskusji z przeciwnikami szczepień.
1. Szczepionki zawierają groźne substancje chemiczne takie jak glutaminian sodu, preparaty przeciwko zamarzaniu, fenol, formaldehyd oraz glin i ołów.
Po części jest to prawda, ponieważ wiele szczepionek może zawierać w sobie rtęć, glin czy ołów, ale dawki są tak małe, że nie można ich w żaden sposób uznawać za toksyczne.
Glin zawarty w szczepionkach ma za zadanie poprawiać ich skuteczność, ale w dawce jest go najwyżej 0,125 mg. To mniej niż przeciętny człowiek przyjmuje każdego dnia (30-50 mg)! Dodatkowo rtęć, która w niewielkich dawkach mogła się znajdować w szczepionkach dla dzieci, została z większości z nich usunięta w 2001 roku.
2. Układ odpornościowy dziecka musi wykształcić się samodzielnie.
To twierdzenie jest dalekie od prawdy, ponieważ szczepionki wzmacniają układ odpornościowy poprzez zaznajamianie go z różnymi wirusami. W tym celu podaje się mocno osłabione bądź martwe kopie wirusa do organizmu. Szczepienia są szczególnie ważne dla małych dzieci i osób starszych, bo ich układy odpornościowe działają gorzej niż u pozostałych.
Wprawdzie w przypadku np. polio zdarza się, że dochodzi do zakażeń poszczepiennych, jednak przebiegają one o wiele łagodniej i przeważnie nie powodują późniejszych komplikacji. Do takich przypadków doszło między innymi w 2015 r. na Ukrainie.
3. Szczepionki powodują alergie.
W 1997 roku pojawiły się pierwsze doniesienia, że szczepionki powodują alergie. Jednak od tamtej pory pojawiło się wiele szczegółowych badań, które dowodzą, że jest na odwrót – szczepionki mogą chronić przed wystąpieniem wielu objawów alergicznych.
4. Te choroby, na które szczepi się dzieci, są niegroźne. Nic się od nich nie może stać.
Niewielu wie, że odra może powodować powikłania. Szczególnie groźna jest dla osób, u których z różnych powodów układ odpornościowy jest osłabiony. U nich nie ma ona bowiem charakterystycznych objawów, przez co często może być już za późno na pomoc. Późno zdiagnozowana odra pomimo hospitalizacji może doprowadzić do trwałego paraliżu, a nawet do śmierci pacjenta.
Taki właśnie przypadek opisywały amerykańskie media kilka lat temu, kiedy zmarła na odrę kobieta, która prawdopodobnie zaraziła się wirusem podczas szerzącej się na zachodnim wybrzeżu epidemii. Nie wystąpiło u niej wiele charakterystycznych objawów choroby i w związku z tym lekarze nie postawili właściwej diagnozy. Przyczynę zgonu ujawniła dopiero autopsja.
Co roku z powodu odry na świecie umiera nawet do 150 tys. niezaszczepionych dzieci.
5. Szczepionki powodują autyzm.
W 1998 r. w medycznym czasopiśmie "Lancet" opublikowano badania Andrew Wakefielda, z których wynikało, że połączona szczepionka na odrę, świnkę i różyczkę, którą stosuje się u dzieci, wywołuje autyzm. Po tej publikacji wybuchła prawdziwa burza. Jednak po kilkunastu latach od publikacji, po wielu badaniach, praca naukowa została usunięta z archiwów „Lancetu”. Dodatkowo 10 z 13 autorów pracy odwołało swoje stanowiska w tej sprawie.
W 2015 roku w "The Journal of the American Medical Association" opublikowano kolejne badania, przeprowadzone na 95 tys. dzieci urodzonych w latach 2001-2012, w których jednoznacznie dowiedziono, że szczepionki nie powodują autyzmu.
Nawet w miejscach kojarzonych z nauką zdarzają się wystąpienia, podczas których prelegenci starają się podważyć stan wiedzy w danej dziedzinie. Do takiego zdarzenia doszło w ubiegłym roku podczas wykładu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Uczestnicy mogli usłyszeć wtedy, że "szczepienia są głównym źródłem zatruć niemowląt toksycznymi metalami, do produkcji szczepionek celowo użyto ścieków z odpadów przemysłowych, a szczepienia są główną przyczyną autyzmu".
6. Ludzie powinni mieć wolny wybór ws. szczepień, bo tylko ich ten problem dotyka.
To kolejny błąd w rozumowaniu. Potrzeba zaszczepienia około 95 proc. populacji, to daje efekt odporności zbiorowej. Pozostałe 5 proc. to osoby, które głównie ze względów medycznych nie mogą być zaszczepione. W związku z tym nie szczepiąc dzieci narażamy nie tylko je, ale również osoby osłabione wskutek różnych chorób, które znajdują się w otoczeniu.
7. Szczepienia to spisek koncernów farmaceutycznych, które starają się nas zabić.
Firmy farmaceutyczne faktycznie zarabiają na szczepieniach i to prawda, że niektóre szczepionki zostały wycofane ze względu na wystąpienie nieprzewidzianych skutków ubocznych. Sam proces dopuszczenia szczepionki do obrotu trwa latami, właśnie po to, by wykluczyć możliwość powstawania niebezpiecznych powikłań.
W rzeczywistości ryzyko wystąpienia powikłań poszczepiennych wynosi 1 na milion, co powoduje, że jest dziesięciokrotnie mniejsze niż ryzyko śmierci w wyniku porażenia przez piorun.