Antoni Macierewicz zapowiadał wzrost liczby zamówień w polskich firmach zbrojeniowych.
Antoni Macierewicz zapowiadał wzrost liczby zamówień w polskich firmach zbrojeniowych. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Reklama.
Jeszcze przed wyborami w 2015 roku Antoni Macierewicz zapewniał, że po tym, jak PiS obejmie władzę, do polskich zakładów zbrojeniowych popłynie strumień pieniędzy. A po wyborach, gdy został już ministrem obrony, wspólnie z Bartoszem Kownackim (wiceministrem obrony odpowiedzialnym za modernizację armii) wielokrotnie zapowiadali, że pieniądze przeznaczone na wojsko wydawane będą w polskich zakładach.
W ubiegłym roku na uzbrojenie przeznaczono ponad 7,2 mld złotych, dwa lata temu prawie 7 mld (bez zakupu samolotów F-16). Da się jednak zaobserwować, że od rekordowego roku 2015, w którym wydatki na armię w polskich firmach wyniosły 70 proc. całego przeznaczonego na zbrojenie budżetu, to już w latach kolejnych, przy wzroście kwot, udział procentowy polskich firm malał. W ubiegłym roku z całości wydatków przeznaczonych na uzbrojenie zaledwie 54 proc. pozostało w firmach krajowych.
Mniej znaczy więcej
Jak przekonują cytowani przez portal Forsal urzędnicy z centrum operacyjnego resortu obrony, wartości bezwzględne wydatków poczynionych w polskich firmach są najwyższe od lat. Zaś spadek procentowy miał być spowodowany kontraktami zawartymi z zagranicznymi firmami, które produkują sprzęt niedostępny w Polsce. Również część pieniędzy, które MON zostawia w polskich firmach, trafia później poza nasz kraj, ponieważ sprzęt wymaga zagranicznych części.
Co ważne, zupełnie inaczej przedstawia się struktura wydatków ponoszonych przez ministerstwo na sprzęt powszechnego użytku, jak np. wózki widłowe, cysterny, paliwa, umundurowanie czy żywność. W ubiegłym roku na te cele wydano w Polsce około 95 proc. z przeznaczonych na to ponad 7 mld zł.