Miarka się przebrała – uznał prezydent Lubina, Robert Raczyński. I zawiesił koło siedziby KGHM ogromny licznik, z którego wynika, że za kilka dni kwota pieniędzy wpłaconych przez spółkę do skarbu państwa sięgnie 10 mld zł. Lubinianie boją się, że podatki skłonią państwowy koncern do inwestowania za granicą, a ich miejsce zamieszkania zamieni się w rolniczy region z kilkoma montowniami.
KGHM to jedna z największych spółek państwowych, na Dolnym Śląsku daje pracę bezpośrednio lub pośrednio ok. 100 tys. osób. Raczyński ma do rządzących żal o tzw. podatek miedziowy, który został wprowadzony w trakcie rządów PO-PSL w 2012 i rok w rok drenuje budżet miedziowego potentata, wyciągając zeń ponad miliard złotych.
Rząd PiS obiecywał jego zniesienie, w 2015 roku Beata Szydło podczas wizyty w Lubinie machała już do mieszkańców projektem stosownej ustawy. Ale na słowach się skończyło. – KGHM kompletnie przestanie inwestować w Polsce, odda inicjatywę zagranicznym spółkom, sam skupi się na wydobyciu w Chile i Kanadzie – alarmuje tymczasem w rozmowie z INN:Poland Raczyński. Prezydent Lubina planuje zawieszenie kolejnego licznika przy hali widowiskowo-sportowej, otworzył również stronę internetową, na której można obserwować jego bicie na bieżąco.
Politycy obiecują zniesienie podatku miedziowego co najmniej od 2015 roku. Czy po tylu latach wierzy pan, że to jeszcze możliwe?
Tak. Złe decyzje można zmienić. Trzeba jednak działać szybko, każdy rok to ryzyko, że KGHM a zatem i cały region, po prostu upadnie, jak niegdyś Zagłębie Wałbrzyskie.
Czy licznik pobranego podatku od KGHM ma działać na nich jako wyrzut sumienia, czy uświadamiać mieszkańców, że pieniądze są transferowane z ich regionu na szczebel centralny?
Ma przede wszystkim uświadamiać skalę tego rabunku. 10 miliardów złotych - taka suma zbierze się za kilkanaście dni. Często gdy jestem gdzieś w innych województwach i mówię o 5 i pół milionach dziennie, jestem poprawiany. "Dziennie? To nie pomyłka?" Nie, nie pomyłka. 52 zł na sekundę.
Inspiracja przyszła od słynnego licznika długu publicznego zainstalowanego w Warszawie przez FOR?
Zainspirowali mnie posłowie PiS, bo zacząłem liczyć ile już zniknęło z KGHM pieniędzy od czasu, gdy obiecali zniesienie podatku. Antoni Macierewicz powiedział nawet w 2015 r. w Lubinie, cytuję: "Nie znam żadnego Polaka, który byłby za tym podatkiem" Wtórował mu Mariusz Błaszczak i cały sejmowy klub PiS. Wtedy byli jeszcze opozycją.
Apelował pan do rządzących, by przestali „łupić tę ziemię, bo krwawi”. Czy sytuacja Lubina i okolic jest aż tak dramatyczna?
Tak. Tego może jeszcze nie widać, ale katastrofa jest blisko. Każdy kolejny prezes KGHM jest przytłoczony tym podatkiem i tak naprawdę nie może inwestować i rozwijać firmy w Polsce. W tym kontekście nie dziwi, że prezesi tak często się zmieniają. Kopalnia ZG Lubin już jest nierentowna -mówił o tym kilka lat temu prezes Wirth, ale na razie nikt jej nie zamyka. Na razie. Wystarczy kryzys na światowym rynku metali i KGHM może sobie nie poradzić. Rząd zapewne zaoferuje zasiłki i programy pomocowe dla bezrobotnych, jak w Zagłębiu Wałbrzyskim.
W jakim stopniu kondycja Lubina jest dzisiaj uzależniona od sytuacji w KGHM?
Nie tylko Lubina! Całego województwa dolnośląskiego. Bez górniczych inwestycji wracamy do rolniczego regionu z może kilkoma montowniami.
Czy ma pan poczucie, że rząd żeruje dzisiaj (w sensie finansowym) na Dolnym Śląsku?
Jeden przykład: podatek sfinansował 1/4 programu 500 plus. To, że może zabrać miejsca pracy dla kilkudziesięciu tysięcy a zubożyć cały Dolny Śląsk widać nie przestraszyło kolejnych rządów.
Jaki scenariusz w najbliższych latach pan przewiduje jeżeli te wysiłki nie przyniosą rezultatu i rząd nie zrezygnuje z podatku miedziowego?
KGHM kompletnie przestanie inwestować w Polsce, odda inicjatywę zagranicznym spółkom, sam skupi się na wydobyciu w Chile i Kanadzie. A przypominam że złoża miedzi są, tyle że głębiej i potrzebne są inwestycje.