To praktycznie przesądzone, że od przyszłego roku abonament radiowo-telewizyjny będzie pokrywany z budżetu państwa – zadeklarował szef Rady Mediów Narodowych, Krzysztof Czabański. Według jego szacunków chodzi o kwotę między 2,5 a 3 mld złotych rocznie.
Choć opłacanie abonamentu radiowo-telewizyjnego jest obligatoryjne dla wszystkich osób, które mają w domu odbiornik, jest on dość niepewnym źródłem dochodów dla mediów publicznych. Jeszcze w 2015 roku TVP, Polskie Radio i 17 rozgłośni regionalnych wzbogaciło się w ten sposób o 750 mln złotych, w 2017 było to już tylko 635 mln. Do tego dochodzi jeszcze miliard złotych, jakie media publiczne zarabiają dzięki reklamom.
Koniec abonamentu RTV
Na ambitne plany szefa TVP, Jacka Kurskiego, to zdecydowanie za mało. W ubiegłym roku telewizja wzięła 800 mln złotych kredytu w Funduszu Reprywatyzacyjnego, a po nowelizacji budżetu na 2017 rok dostał kolejnych 980 mln w ramach wyrównania przychodów z ustawowych zwolnień z abonamentu. Taka sytuacja nie mogła jednak trwać permanentnie.
Ratunkiem dla finansów TVP miała być opłata audiowizualna, którą odprowadzaliby wszyscy podatnicy PIT, CIT i KRUS. PiS wycofał się jednak z tego pomysłu pod naporem krytyki opinii publicznej. Teraz, według zapowiedzi Krzysztofa Czabańskiego, TVP miałaby uniezależnić się od abonamentu, pieniądze będą przelewane wprost z budżetu – donosi „Gazeta Wyborcza”.
Dziennik cytuje jednak jednego z twórców ustawy medialnej, prof. Stanisława Piątka, który wyraża wątpliwość, czy taka zmiana będzie możliwa bez zgody Komisji Europejskiej.