Reklama.
Oficjalne dane, które upubliczniał do tej pory rząd wskazywały, że zadłużenie sektora finansów publicznych wynosi 962 mld złotych, informuje portal Money.pl. Świetne wyniki spowodowane były między innymi pomijaniem w statystykach danych dotyczących wysokości zobowiązań wobec emerytów. Jednak rząd naszego kraju jest zobowiązany do publikowania informacji odnośnie należności, które w przyszłości będzie trzeba wypłacić osobom uprawnionym do pobierania świadczeń.
Prawdziwe zadłużenie Polski
I stało się, o takie dane upomniała się w końcu Unia Europejska. W związku z tym przed GUS-em stanął przykry obowiązek przeprowadzenia stosownych obliczeń. Szacunkowe dane dotyczące wartości uprawnień emerytalno-rentowych podano do wiadomości w piątek. Zgodnie z nimi państwo będzie musiało wypłacić składki wszystkim, którzy weszli do systemu emerytalnego, po korekcie o składki, jakie jeszcze wniosą.
Prawdziwe zadłużenie Polski
I stało się, o takie dane upomniała się w końcu Unia Europejska. W związku z tym przed GUS-em stanął przykry obowiązek przeprowadzenia stosownych obliczeń. Szacunkowe dane dotyczące wartości uprawnień emerytalno-rentowych podano do wiadomości w piątek. Zgodnie z nimi państwo będzie musiało wypłacić składki wszystkim, którzy weszli do systemu emerytalnego, po korekcie o składki, jakie jeszcze wniosą.
Przez trzy lata wszystkie fundusze na łatanie dziury
Tak złych danych chyba nikt się nie spodziewał. Okazuje się, że na koniec 2015 r. wartość uprawnień wyniosła blisko 5 bln złotych. Słowem wyjaśnienia można dodać, że tyle wynosi prawie trzyletnia praca polskiej gospodarki. Dokładna wartość zadłużenia to 276 proc. naszego rocznego PKB.
Tak złych danych chyba nikt się nie spodziewał. Okazuje się, że na koniec 2015 r. wartość uprawnień wyniosła blisko 5 bln złotych. Słowem wyjaśnienia można dodać, że tyle wynosi prawie trzyletnia praca polskiej gospodarki. Dokładna wartość zadłużenia to 276 proc. naszego rocznego PKB.
Winą za taką sytuację należy obarczyć państwo, które przez trzy lata pobierało składki emerytalne i zamiast wpłacać je do ZUS-u, przeznaczało je na różne rządowe projekty, które miały ponieść atrakcyjność władz w oczach społeczeństwa. Przy czym państwo zdawało sobie sprawę, że te „pożyczone” pieniądze będzie kiedyś musiało oddać, ale że brzydko wyglądały w statystykach, postanowiono w ogóle ich nie uwzględniać. Jak się okazało, do czasu.