Toruński zakonnik, o. Tadeusz Rydzyk nie będzie już nękany przez skarbówkę. Urzędnikom w toku wytężonej pracy, udało się ustalić, że Fundacja Lux Veritatis nie otrzymała w prezencie dwóch samochodów od bezdomnego. Kto je dostał? Ciągle nie wiadomo.
Sprawa staje się coraz bardziej tajemnicza. Toruński zakonnik przyznał niedawno, że dostał w prezencie od bezdomnego milionera dwa samochody.
Tadeusz Rydzyk, prawdopodobnie najbogatszy polski zakonnik, też opowiadał tę historię już kilka razy, za każdym razem dodając nowe fakty. Mimo wszystko nie zdradził nigdy tożsamości darczyńcy, ponoć bezdomnego milionera. Prawdopodobnie nie wyjawił także tego, co się stało z tymi autami.
Historia – oprócz tego, że brzmi nieprawdopodobnie – wzbudziła też zainteresowanie z powodu formalności dotyczących niecodziennego podarunku.
Poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej, złożył w toruńskiej Izbie Administracji Skarbowej zawiadomienie o tym, że Fundacja Lux Veritatis nie rozliczyła się z daru. Zawiadomienie przepłynęło z Torunia do Bydgoszczy, potem z kolei do Izba Administracji Skarbowej w Warszawie. Tu nastąpił nieoczekiwany finał.
Auta się rozpłynęły
Jak pisze Dziennik.pl, który dotarł do dokumentów sprawy, w Warszawie uznano, że Fundacja Lux Veritatis wcale nie została obdarowana przez bezdomnego dwoma samochodami i zamknęła postępowanie. Urzędnicy nie znaleźli (nie wiadomo nawet czy poszukiwali) innych obdarowanych i uznali, iż nie ma o czym mówić.
– W toku przeprowadzonych czynności weryfikacyjnych na podstawie dostępnych Izbie Administracji Skarbowej w Warszawie materiałów źródłowych ustalono, że Fundacja Lux Veritatis nie była stroną darowizny, w związku z czym nie powstał obowiązek podatkowy z tytułu podatku dochodowego od osób prawnych - powiedziała dziennik.pl Anna Szczepańska, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Warszawie.
Poseł Szłapka nadal pyta, co się stało z samochodami i kto je dostał. Prawdopodobnie sprawą zajmuje się jeszcze prokuratura, którą poseł również powiadomił o tajemniczej darowiźnie.