Państwowa Inspekcja Pracy doszła najwyraźniej do wniosku, że kto chciał złamać zakaz handlu w niedzielę, ten najprawdopodobniej już to zrobił. W związku z niewielką liczbą nieprawidłowości, jakie odkryli inspektorzy, PIP mocno ograniczyła liczbę kontroli w trakcie niedziel wolnych od handlu.
Przepisy o zakazie handlu w niedzielę zaczęły obowiązywać w marcu. Państwowa Inspekcja Pracy od początku postanowiła pokazać przedsiębiorcom, że z ich przestrzeganiem nie będzie żartów. Na ulice polskich miast zostało oddelegowanych ok. 600 inspektorów. Inna sprawa, że inspektorzy szybko zaczęli narzekać, że kontrole naruszają ich prawo do wolnej niedzieli.
Szybko okazało się jednak, że właściciele sklepów wzięli sobie nowe zasady do serca. Do składania donosów nie palili się również klienci. – Spędziłem przy telefonie cały dzień, odebrałem dwa telefony ze zgłoszeniami – opowiadał jeden z inspektorów w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz z naTemat.
Wyniki pracy inspektorów
Efekt? – Kontrole przeprowadzone w dwie pierwsze niedziele objęte zakazem handlu, czyli 11 i 18 marca br. wykazały niewielką skalę nieprawidłowości – informuje PIP Państwową Agencję Prasową. Wśród sprawdzonych w marcu 5 tys. placówek nielegalnie otwartych było tylko 3 proc. z nich.
Dlatego też PIP uznał, że nie warto angażować do pracy aż tak wielu pracowników. Do połowy kwietnia urząd skorzystał z 270 inspektorów. – Podsumowując, należy zaznaczyć, że od momentu wejścia w życie przepisów do chwili obecnej inspektorzy pracy - z własnej inicjatywy lub w związku ze zgłoszeniami na telefony dyżurne w okręgowych inspektoratach - przeprowadzili ponad 6 tys. kontroli placówek handlowych stwierdzając, że tylko w ok. 3,5 proc. przypadków sklep został otwarty wbrew prawu – podkreśla Inspekcja.
Do tej pory inspektorzy nałożyli 108 mandatów karnych na kwotę 116 tys. zł, skierowali 41 wniosków o ukaranie do sądu i zastosowali 86 środków oddziaływania wychowawczego.