Autonomiczny samochód Ubera. W marcu doszło do śmiertelnego wypadku - auto potrąciło kobietę, która nocą przechodziła przez drogę
Autonomiczny samochód Ubera. W marcu doszło do śmiertelnego wypadku - auto potrąciło kobietę, która nocą przechodziła przez drogę Fot. Youtube.com / Uber
Reklama.
Dylemat wagonika to eksperyment myślowy z końca lat 60. ubiegłego wieku. Zapoczątkowała go nieżyjąca już filozof Philippa Foot. To była myślowa zabawa, w różnych wariantach. Koniec końców sprowadzała się do wewnętrznego konfliktu moralności - i wyboru tzw. mniejszego zła.
Dożyliśmy czasów, gdy - w pewnym wariancie - eksperyment myślowy stał się ciałem. Pisaliśmy już o wypadku autonomicznego samochodu Ubera. Z jednej strony zmodyfikowane, napakowane sensorami Volvo XC90, z drugiej 49-letnia Elaine Herzberg.
Wiele rzeczy zawiodło, brak czujności kobiety za kierownicą, która nadzorowała pojazd, czy fakt, że ofiara przechodziła przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Nocą. Ale?

Zawsze jest jakieś ale. Jak podaje serwis The Information, rzekoma wina technologii Ubera może być większa, niż się z pozoru wydawało. Naturalnie, jeśli informacje się potwierdzą, bo serwis powołuje się na nieoficjalne źródła, a samo śledztwo oficjalnie wciąż trwa.
Według nowych rewelacji liczne sensory samochodu nie zawiodły. System zaobserwował jakąś przeszkodę, lecz "zdecydował" że to fałszywy alarm, nie skręcił. Każdy autonomiczny samochód, nie tylko Ubera, ma takiego rodzaju funkcjonalność.
Autonomiczny samochód Ubera potrącił kobietę
Dlaczego tym razem uznał to za fałszywy alarm? Wszystko zależy od programowania. Jest wiele aspektów, na które tego rodzaju systemy zwracają uwagę, determinując, czy coś przed nimi to człowiek, inna przeszkoda, a może nic szczególnego, ot plastikowa butelka na drodze czy unoszona wiatrem reklamówka. Z raportu przytaczanego przez The Information wynika, że Uber ustawił, z braku lepszego słowa powiedzmy - "czułość" - systemu na zbyt niskim poziomie.

Autonomiczny program Ubera odstaje trochę na tle konkurencji. Owszem, firma zaczęła z wysokiego C, ale z biegiem czasu okrajała program. Początkowo samochód nadzorowały dwie osoby, potem zredukowano to do jednej - tylko kierowcy. Innym razem Reuters doniósł, że zmniejszono liczbę radarów mapujących otoczenie Lidar - to najważniejszy sprzętowy element autonomicznego samochodu. Uber tymczasem został w pewnym sensie na lodzie. Jego partner w tym przedsięwzięciu, Nvidia, odcięła się od sprawy, wykluczając winę po swojej stronie. Konkurenci, jak np. Mobileye, rozpisują się, jak to ich technologia wykryłaby kobietę mimo mroku.
Co na to sam Uber?
Na rewelacje The Information Uber odpowiedział dość ogólnikowym oświadczeniem. Zapewnił, że pracuje z rynkowym regulatorem, że podchodzi do sprawy poważnie, że nie może o niej nic mówić, a na dokładkę obiecał zmodyfikować firmową politykę bezpieczeństwa.