Największe sieci aptek w Polsce, mimo miliardowych przychodów, płacą podatki liczone w milionach złotych. Na pytanie dlaczego tak jest, przedstawiciele firm odpowiadają jednak, że to kwestia specyfiki biznesu.
Osiem największych sieci aptecznych w Polsce zapłaciło w 2016 roku łącznie 7,1 mln złotych CIT – pisze „Rzeczpospolita”, powołując się na dane Ministerstwa Finansów. W tym samym czasie wspomniane firmy wypracowały przychód na poziomie 9,3 mld złotych. Z analizy gazety wynika, że choć od 2013 roku apteki zgarniają z rynku coraz więcej pieniędzy, to jednocześnie wykazują coraz mniejsze zyski i, co za tym idzie, odprowadzają do Skarbu Państwa coraz mniejsza daninę.
Dlaczego tak się dzieje? Zainteresowani zrzucają winę na sytuację rynkową. Wskazują, że biznes jest niskomarżowy, a restrykcyjne przepisy sprawiają, że koszty działalności rosną. Aptekarze skarżą się również na kontrowersyjną regułę „apteka dla aptekarza”, której wprowadzenie miało wywołać przyspieszenie inwestycji.
O tym, że przyczyny są inne przekonany jest jednak Marcin Wiśniewski, szef Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek. – Od lat dokonuje się cichy desant sieci aptecznych na polski rynek apteczny, a omijanie podatków jest celem i zarazem sposobem na przejmowanie rynku – komentuje w rozmowie z „Rz”. Ministerstwo nie chce komentować wysokości podatków dla poszczególnych sklepów, tłumacząc, że każdej sprawie przygląda się indywidualnie.