Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej" – kiedy na facebookowym profilu Netfliksa pojawił się fragment z opowiadania o Wiedźminie, wyobraźnia czytelników, graczy i widzów została rozpalona do czerwoności. Ciekawy jest biznesowy aspekt Wiedźmina, który – będąc postacią literacką – zarobił miliardy. I zarobi jeszcze więcej, a my razem z nim.
Geralt z Rivii, znany też jako Rzeźnik z Blaviken, Biały Wilk bądź Gwynbleidd powstał w wyobraźni Andrzeja Sapkowskiego pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Na początku nie budził wielkiego zainteresowania, ale rosło ono wraz z upływem czasu i wypuszczaniem przez popularnego Sapka kolejnych opowiadań i powieści.
Wiedźmin żyłą złota
Do tej pory prawdopodobnie nikt nie pokusił się o podsumowanie nakładu wszystkich pozycji książkowych, w których pojawia się postać Geralta. Jeszcze przed powstaniem gry, w Polsce sprzedało się ok. 2 mln książek Andrzeja Sapkowskiego. To pisarz płodny, przewrotny, umiejętnie mieszający style i formy narracji, szeroko czerpiący z historii i współczesności.
Dlatego też jego książki przetłumaczono na wiele języków i ukazały się one nawet w Stanach (gdzie trafiły na listy bestsellerów) czy Japonii. Słowiańska kultura okazała się ciekawa i egzotyczna dla czytelników na całym świecie. Na świecie sprzedano więc kolejne miliony książek o Wiedźminie. Zarobił więc sam mistrz Sapkowski, jak i branża wydawnicza.
Gra
Kolejnym hitem okazała się gra. Dzięki niej polskie studio CD Projekt stało się jedną z najbogatszych polskich firm. Pierwsza gra trafiła na rynek 11 lat temu – w 2007 roku. Potem powstawały kolejne, coraz lepsze, bardziej dopracowane, ciekawsze. Z miejsca zdobyły serca i portfele graczy na całym świecie.
Ostatnio CD Projekt podsumował 10-lecie Wiedźmina. Okazało się, że nabywców znalazły aż 33 miliony kopie gry. Tylko w 2017 roku CD Projekt wypracował 463 miliony złotych przychodów ze sprzedaży. Na czysto zarobił 200 mln złotych.
Sam Wiedźmin 3 już jesienią zeszłego roku przekroczył magiczną barierę 1 miliarda złotych zysków (przed opodatkowaniem). Dał pracę setkom osób, głównie Polakom, choć firma nie boi się ściągać utalentowanych fachowców spoza kraju.
Muzyka
W 2002 roku Geralt z Rivii pojawił się na ekranach. Film i serial wyprodukowała Telewizja Polska. Niestety jego jakość pozostawiała wiele do życzenia, Polacy do dziś potrafią śmiać się z amatorskich efektów specjalnych. Niezłe recenzje zdobyła za to muzyka Grzegorza Ciechowskiego (a nie jak pierwotnie napisaliśmy - Michała Lorenca).
Wiedźmin w ogóle ma szczęście do dobrej muzyki. W przypadku ostatniej części gry jest ona niesamowicie mocnym punktem całej produkcji. Całość skomponował Marcin Przybyłowicz – i jest to świetna i doskonale się sprzedająca ścieżka dźwiękowa, będąca już hitem sprzedaży muzyki filmowej. To twarde fakty – w 2016 roku Przybyłowicz był najczęściej słuchanym polskim twórcą wśród użytkowników Spotify spoza Polski.
Na współpracy z nim wypłynęła też folkowo-metalowa grupa Percival Schuttenbach, która pomogła nagrać utwory. Zresztą kto miałby to robić, jeśli nie zespół, który nazywa się tak samo, jak gnom, występujący w jednej z powieści o Geralcie z Rivii?
Serial
Kiedy wyszło na jaw, że nad nakręceniem serialu opartego na fantastyce Sapkowskiego pracuje Netflix, pojawiła się lawina komentarzy, przypuszczeń i spekulacji. Zaczęło się od roli Sapka w całym przedsięwzięciu. Najpierw można było słyszeć, że będzie on konsultantem, potem pisarz zaprzeczył, by współpraca miała miejsce.
Ale podobne miniafery z udziałem Andrzeja Sapkowskiego zdarzają się często. Wcześniej dywagowano o tym, że sprzedał prawa do gry zbyt tanio, bo nie wierzył w jej sukces. Zarobił więc prawdopodobnie ok. 35 tys. zł zamiast milionów, jakie dostałby, gdyby zdecydował się negocjować tantiemy od każdego sprzedanego egzemplarza. Potem narzekał na grę, niemal obrażając graczy, by następnie stwierdzić, że ma duży szacunek do jej twórców i że jest to świetna produkcja.
Również w przypadku współpracy z Netfliksem współpraca zdaje się w końcu układać. Odpowiedzialna za scenariusz Lauren S. Hissrich odwiedziła Polskę i spotkała się z Sapkowskim. Ich wspólne zdjęcia podczas kolacji, z kieliszkami wódki przeczą ewentualnemu konfliktowi.
Producentka jest aktywna na Twitterze, gdzie zdradza kolejne tajniki produkcji. Na razie wiadomo niewiele: jest gotowy scenariusz pierwszego odcinka, a większość zdjęć będzie kręcona w Polsce. Sam serial wejdzie na ekrany prawdopodobnie pod koniec 2019 lub na początku 2020 roku. Na razie nie znamy jeszcze obsady, w tym oczywiście tytułowego Białego Wilka.
Seriale Netflixa miewają gigantyczne budżety: tegoroczny Altered Carbon, też oparty o o znaną książkę, mógł kosztować nawet 70 mln dolarów. Bardziej kameralne europejskie produkcje, jak choćby opowieść science-fiction Dark (kręcona w Niemczech) nie mogą liczyć na aż takie pieniądze, ale wciąż są to kwoty liczone w milionach dolarów.
Poza Netfliksem serial tworzą polskie Platige Image i amerykańskie Sean Daniel Company, zapewne zatrudnią też partnerów zewnętrznych. Netflix w swoich serialach operuje budżetami kilku milionów dolarów za odcinek. Na ogół jest to 7 - 8 mln (25 – 29 mln złotych), kwoty dochodzą czasem do 10 – 12 milionów (36 – 43 mln złotych). To pieniądze, jakich polska branża filmowa nie widziała już dawno.
Uznawany za mistrza optymalizacji kosztów, Patryk Vega robi swoje filmy za sumy oscylujące wokół 5 mln złotych. To dwa razy taniej, niż inni. Mimo wszystko w Polsce robi się filmy za przynajmniej dwa razy mniejsze pieniądze, niż zagraniczni producenci wydają na jeden odcinek serialu telewizyjnego.
Nawet takie kinowe hity jak „Bogowie” czy „Sztuka kochania” miały malutkie budżety na produkcję – odpowiednio niecałe 6 i 6,7 mln złotych. Różnicę widać gołym okiem.
Turystyka
Niezwykle popularny serial HBO Gra o tron kręcono w znacznej mierze w Chorwacji. Po Dubrowniku, Splicie czy Szybeniku ganiają tłumy turystów, robiących sobie zdjęcia w miejscach, które grały w serialu. Miejscowi przewodnicy podpowiadają gdzie są te lokacje i sugerują najlepsze ujęcia do zdjęć.
Przykładem może też być seria filmów z Jamesem Bondem. W Casino Royale rolę Czarnogóry zagrała Słowacja. Hotel Splendide, w którym rozgrywa się znaczna część akcji, to w rzeczywistości Grandhotel Pupp w Karlowych Warach. Od czasu premiery filmu jest niezwykle chętnie odwiedzany przez turystów. Podobnie jest z wieloma innymi miejscami, w których kręcono sceny z Jamesem Bondem.
Co roku aż kilkadziesiąt milionów turystów wybiera miejsce odpoczynku, inspirując się miejscem akcji lub powstawania ulubionego filmu. Przed nakręceniem Władcy Pierścieni Nowa Zelandia nie była szczególnie popularnym miejscem na wakacje. Teraz bije rekordy popularności, bo dała się poznać jako wyjątkowo piękne miejsce.
Podobnie może stać się w Polsce, choć na razie nie wiadomo, gdzie będzie kręcony serial o Wiedźminie. To pozostaje w sferze domysłów. Lauren S. Hissrich podczas wizyty w Polsce odwiedziła kilka miast. Były to Łódź, Kraków i Warszawa. Jednym z punktów jej wizyty był zamek w Rabsztynie. To w zasadzie ruiny budowli na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Miejsce jest już znane w branży filmowej, zagrało w filmie Karol. Człowiek, który został papieżem. Co roku odbywają się tu turnieje rycerskie.
Być może producenci serialu wykorzystają miejsca, w których organizuje się tzw. larpy w klimacie wiedźmińskiej szkoły. Chodzi o swoiste obozy tematyczne dla dorosłych. Do tej pory odbywały się one na zamkach w Mosznej i Grodźcu.
Pewną podpowiedzią może być mapka, jaką przypadkiem opublikowała na Twitterze Lauren S. Hissrich. Zaznaczono na niej wykreowane przez Sapkowskiego krainy i miasta: Creyden, Riverdell, Vengerberg (stąd pochodzi Yennefer), Cintra i Blaviken (leżące nad morzem, przy ujściach rzeki), górska twierdza i szkoła wiedźminów Kaer Morhen, Ban Ard i Wzgórze Sodden. Na razie dywagacje, gdzie można w Polsce znaleźć przypominające je miejsca, to zabawa dla zawziętych miłośników prozy Sapkowskiego z silnym zacięciem geograficznym. Nie wiadomo, czy części z nich nie zagrają inne europejskie miasta czy krainy.
Ważne, że dzięki serialowi (który najprawdopodobniej powstaje dzięki sukcesowi gry) zarobi nie tylko branża stricte filmowa – operatorzy światła, wózkarze, wypożyczalnie sprzętu czy statyści, ale i hotele, gastronomia czy firmy transportowe. Sporo z tych pieniędzy zostanie w Polsce, sporo trafi do budżetu w formie podatków. Do Polski przyjadą nowi turyści. A to wszystko dlatego, że Andrzej Sapkowski w 1986 wydał opowiadanie o facecie z białymi włosami i mieczem.