Bałagan i problemy z podejmowaniem nawet najprostszych decyzji – taki obraz Polskiej Fundacji Narodowej wyłania się ze śledztwa, które przeprowadził „Wprost”. Przykład? Sam wybór koloru jachtu Mateusza Kusznierewicza przeciągał się przez cały tydzień.
Jacht na stole
Ale to nie jest jeszcze największym problemem. Tygodnik pisze, że w
Polskiej Fundacji Narodowej panuje niemal paraliż decyzyjny. Nad prostymi kwestiami zarząd potrafi debatować przez całe dnie. Współpracownicy PFN mają sobie przekazywać historię o wyborze koloru jachtu, którym
Mateusz Kusznierewicz miał wyruszyć w rejs dookoła świata. Od początku było jasne, że będzie miał
barwy biało-czerwone. Problem stanowiło jednak to, że według ustawy, polska flaga na dole ma odcień karmazynowy. A taki nie jest używany w poligrafii.
– Personalnie to mili ludzie, ale bardzo nieporadni. Byłem przyzwyczajony, że w biznesie na pewnym szczeblu menedżer może nie być superinteligentny, ale przynajmniej jest decyzyjny. Ma jaja, potrafi zarządzać ludźmi, kiedy chce szybkiego wyniku, to wie, kogo trzeba przydusić, żeby to osiągnąć. A tam było tak, że ludzie mili, rozmawia się miło, ale brak kompetencji i doświadczenia przysłaniał wszystko – opowiada jeden z informatorów „Wprost”.