Zygmunt Solorz nie lubi polityki i nie chce się w nią mieszać. Z jednej strony chciałby żyć dobrze z każdą władzą, z drugiej jednak nie boi się mówić tego, co myśli, gdy rządy zagrażają jego interesom. A obecne zagrażają i Solorz, zamiast trwać w rozkroku między łodzią dobrej zmiany i pomostem obiektywności, musi zdecydować się na krok w którąś stronę. Wszystko wskazuje na to, że zszedł z pomostu i będzie płynął wraz z prądem.
Jeszcze niedawno Zygmunt Solorz podkreślał, że Polsat przetrwa każdą władzę i nie przejmuje się naciskami. Ale rządy PiS ubodły go w miejsce, które dla Solorza jest bardzo ważne. Wyprowadziły cios prosto w jego portfel.
Dywersyfikacja biznesu i nowych źródeł pieniędzy były dla Zygmunta Solorza odskocznią od jednego biznesu. Wiedział, że sama telewizja Polsat nie zagwarantuje mu miejsca w czołówce najbogatszych polskich biznesmenów. Zaczął więc inwestować w telekomunikację i energetykę. W ten sposób wzmocnił swoje imperium, ale i obnażył jego słabe strony. Aby pozostać w grze, musi dostosować się do reguł narzucanych przez rząd. A więc zmienić Polsat i uczynić z niego przybudówkę TVP.
Do tej pory biznesmen unikał rządzących. Nie fotografował się z politykami żadnej ze stron, nie był ich ulubieńcem. Wyjątek zrobił chyba tylko dla Bronisława Komorowskiego, którego zaprosił na swój jacht. Wcześniej było wiadomo, że są ze sobą na "ty" i łączy ich zainteresowanie siatkówką. Solorz dobrze zna się też ponoć z Grzegorzem Schetyną, ale tylko raz sfotografowano ich razem, w 2014 roku, na trybunach. Trudno uznać, by biznesmen był zaangażowany we wspieranie którejś z partii.
Solorz kontroluje ponad połowę akcji Zespołu Elektrowni Pątnów Adamów Konin – w skrócie ZE PAK. W kierownictwie zasiadają ludzie kojarzeni ze wszystkimi odcieniami polityki. Prezesem jest Aleksander Grad (PO), w radzie nadzorczej są m.in. Wiesław Walendziak (dawniej AWS) i Lesław Podkański (PSL).
Jednak interesy Solorza od dawna były solą w oku prawicowych polityków. Nie lubili go już podczas pierwszych rządów PiS, kiedy na antenie Polsatu pracowali dziennikarze krytykujący linię partii. Podobnie jest teraz.
Czy Solorz złamał swoje zasady?
Słabą stroną biznesów Solorza jest energetyka. W Polsce jest to branża silnie zależna od polityki. ZE PAK musi zmierzyć się z kilkoma poważnymi problemami. Jednym z nich jest ekologia, bo elektrownie muszą dostosowywać się do unijnych dyrektyw. Część ZE PAK prawdopodobnie będzie musiała zostać zamknięta lub sprzedana, bo dostosowywanie starych elektrowni do nowych przepisów jest zbyt drogie i w sumie nieopłacalne.
ZE PAK to drugi co do wielkości – po Bełchatowie – producent prądu z węgla brunatnego. Zapewnia Polsce ok. 7 proc. energii elektrycznej. Jej modernizacja jest jednak droga. W elektrowni Pątnów zmodernizowano już dwa bloki energetyczne, dwa kolejne czekają. Ich remont będzie kosztował przynajmniej 1,2 mld złotych, spółka ma już kredyty na ten cel, ale nie uruchomiła środków.
Solorz chce, by państwo zagwarantowało mu, iż ten biznes się zwróci. Jak pisze Wyborcza.pl, zagrożeniem dla rentowności mogą być spadające ceny prądu, wzrastające koszty emisji dwutlenku węgla oraz koszty pracy.
Do dziś nie jest rozwiązana kwestia podatku, którego domaga się państwo od spółki Solorza. Już dwa lata temu ministerstwo skarbu zawiadomiło prokuraturę, że ponad 67 mln , jakie biznesmen zapłacił z tego tytułu podczas kupna kopalni Adamów, to kwota zbyt niska. Nie wiadomo, co się z tym zawiadomieniem dzieje. Ale minister Ziobro w każdej chwili może uruchomić śledztwo.
Na dodatek Ministerstwo Finansów domaga się kolejnych podatków – tym razem od Polsatu. Chodzi o potężną kwotę ok. 100 mln złotych. Firma walczy, ale nie wiadomo, czy wygra.
Kolejną sprawą jest kopalnia w Ościsłowie. Miała zapewnić surowiec dla ZE PAK, ale rząd wstrzymał tę inwestycję. Solorz sporo w nią zainwestował, ze strony rządu płyną zapewnienia, że kopalnia będzie mogła działać bez problemów. Ale za jaką cenę?
Roszady personalne w Polsacie
Rząd ma argumenty, być może nawet argumenty siły, by wywierać skuteczny wpływ na Zygmunta Solorza. I tym można tłumaczyć ostatnie zmiany w telewizji Polsat. Ostatnio awansowała tam Dorota Gawryluk, posądzana o sympatyzowanie z obecnie rządzącymi. Nie bez kozery – to znajoma prawicowych polityków i dziennikarzy. Koleguje się z Bronisławem Wildsteinem, Marzeną Paczuską i Joanną Klimek (partnerką Jacka Kurskiego). Jej sympatie polityczne są po stronie PiS.
Gawryluk dostała w ręce stery działu informacji w Polsacie i nie zawahała się ich użyć. Zdjęła z anteny dziennikarzy, na przykład dość krytyczną wobec rządów PiS Dominikę Długosz i przeprowadziła sporo roszad personalnych. Polsat wyraźnie skręca w stronę TVP i PiS – tego nie da się ukryć. Najwcześniej program stracił Kamil Durczok, który pupilem władzy na pewno nie był.
Zagadką pozostaje jednak rola Zygmunta Solorza w tym dziele. Do tej pory był faktycznie znany z niezależności a może raczej niechęci do polityki. Rzadko ulegał władzy – jak choćby wtedy, gdy na prośbę Bronisława Komorowskiego odkodował finałowy (wygrany przez Polaków) mecz mistrzostw świata w siatkówce. Jednak w stosunku do obecnej sytuacji była to ledwie przyjacielska przysługa.
Nie jest wykluczone, że Solorz działa pod potężną presją, bo od dawna wiadomo, że woli pieniądze, niż politykę i władzę. Kiedy na szali musiał postawić jedno i drugie, wybrał biznes, którego utraty bardzo by nie chciał.