Odpowiedzi szefa rządu na wnioski opozycji o wotum nieufności dla wicepremier Beaty Szydło i minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej mogły się wydawać merytoryczną kontrą. Niestety, wygląda na to, że gromka pochwała sukcesów poprzedniego – ale i obecnego – gabinetu była w znacznej mierze manipulacją.
Za analizę wypowiedzi premiera wzięła się „Gazeta Wyborcza”, która wypunktowała te elementy wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego, w których polityk boleśnie rozminął się z faktami.
Wotum nieufności dla wicepremier Beaty Szydło
– W waszych czasach pracownik zarabiał 5-6 zł na godzinę, czasem mniej niż 5 zł nawet, bo takie były stawki. My wprowadziliśmy stawki godzinowe, które są fundamentem polityki propracowniczej, polityki prospołecznej, w wysokości 13 zł, a teraz 13,70 zł – dowodził premier w odpowiedzi na wystąpienia polityków Platformy Obywatelskiej. Kłopot w tym, że jeżeli rządy PiS wprowadziły w ostatnich latach stawki 13 i 13,70 zł brutto za godzinę, to w 2015 r. obowiązywała stawka 9,94 zł brutto – co nawet netto daje 6,80 zł za godzinę. Wspomniane 5 zł zapewne dałoby się uzasadnić, wracając pamięcią do początków rządów PO w 2007 roku. Tyle że to PO w 2008 r. podniosła kwotę minimalnego wynagrodzenia aż o 20 proc. r/r.
Szef rząd zareklamował wzrost renty socjalnej „o 50 proc.” w ciągu „ostatniego okresu 2,5 roku”– tymczasem renta socjalna wzrosła w tym czasie z 739,58 zł brutto do 1029,80 zł brutto, mniej więcej o 40 proc. Z kolei zarzut, iż opozycja „złożyła zero prospołecznych propozycji, żadnych wniosków, które podnoszą polską przedsiębiorczość i poprawiają los polskiej rodziny”, jest nietrafiony. PO złożyła m.in. projekt ustawy o zmianie systemu świadczeń rodzinnych, PSL – projekt ustawy „Godzina dla rodziny”, o skróceniu czasu pracy rodziców o godzinę, Kukiz'15 – projekt ustawy o urlopie ciążowym. Do tego kilkaset poprawek do nowelizowanych ustaw. Wszystkie projekty wylądowały w szufladach marszałka Sejmu, a olbrzymią większość poprawek odrzucono głosami PiS.
– W tym roku pojedzie dwa lub trzy razy więcej polskich rodzin, polskich dzieci nad polskie morze dzięki programowi 500 plus – dowodził też szef rządu. „Polskie morze” to zapewne metafora wakacji, ale nawet jeżeli w tym roku więcej dzieci pojedzie na wakacje, to raczej nie dzięki 500+: po wprowadzeniu nowych warunków realizacji tego sztandarowego programu, liczba dzieci otrzymujących świadczenie spadła o 350 tysięcy. Tajemnicą pozostaje, skąd dane dotyczące dwu- czy trzykrotnego wzrostu liczby wyjazdów nad Bałtyk.
„Najniższe bezrobocie dzięki działaniom gospodarczym PiS” również „Gazeta Wyborcza” uznaje za nadużycie – bezrobocie spadało od 2013 r., w latach 2013-2015 o niemal 2 proc. rocznie. Ciekawe jest też podejście do reform podatkowych – obniżka CIT (kolejno do 15 i do 9 proc.) została w wystąpieniu premiera zaprezentowana jako dobroczynny impuls dla przedsiębiorców. Nad Wisłą jednak płaci CIT pół miliona przedsiębiorstw – z nich nieliczni załapią się na kryteria, które trzeba spełnić, żeby płacić obniżony CIT. Trzy miliony najdrobniejszych przedsiębiorców rozlicza się z fiskusem za pomocą PIT. Oni mogą jedynie obejść się smakiem.
No i na koniec jeszcze jedna szpila. – Nasze programy wywindowały nas w polityce społecznej prezentowanej przez Komisję Europejską na czwarte miejsce w Europie – cytuje premiera dziennik. I dopytuje, z jakiego rankingu, danych statystycznych czy dokumentu unijnego korzystał szef rządu konstruując to spektakularne zdanie.