Część osób poszkodowanych w aferze GetBack wciąż może nie wiedzieć, że straciło swoje pieniądze – stwierdziła w rozmowie z PAP Agnieszka Wachnicka z urzędu Rzecznika Finansowego. Ekspertka opowiada, że klientom sugerowano, że nie inwestują w obligacje korporacyjne firmy, a po prostu odkładają oszczędności na zwykłej lokacie.
W rozmowie z PAP Wachnicka zauważyła, że wiele osób dopiero po nagłośnieniu afery przez media zorientowało się, gdzie naprawdę ulokowało swoje pieniądze. – Części osób sugerowano, że mają do czynienia z lokatą, co więcej zapewniano, że jest to lokata gwarantowana, bezpieczniejsza niż lokaty bankowe – twierdzi. Jak dodaje, szczególnie narażone na tego rodzaju wprowadzenie w błąd były osoby starsze.
Wachnicka opowiada również, że część klientów była namawiana do likwidowania innych produktów bankowych i ubezpieczeniowych, by odzyskane w ten sposób środki przeznaczyć na inwestycję w GetBack. A to ostatnie nierzadko miało odbywać się na wariackich papierach. Przedstawiciele firmy przyjeżdżali nawet do domów i firm klientów, by namawiać ich na wpłaty, same przelewy były natomiast dokonywane jeszcze przed podpisaniem formularza zapisu. W ten sposób pieniądze lądowały na koncie firmy jeszcze zanim klient zorientował się, na co te pieniądze dokładnie wpłacił.
Afera GetBack - co się stało?
GetBack przeżywał najlepszy czas w latach 2016-17. Firma przebijała oferty konkurencji, wykupywała od banków pakiety przeterminowanych długów za pieniądze uzyskane od klientów, którym sprzedawano obligacje. Miały przynosić zysk w wysokości 15 proc. rocznie, a klienci słyszeli, że obligacje są gwarantowane. Kupiło je ok. 9 tys. osób za kwotę ponad 2,5 mld zł.