Wbrew zapewnieniom NBP i polityków, że opłaty w bankach nie rosną, te są coraz wyższe. A branża zamierza jeszcze mocniej nas skubać. Tu złotówka, tam dwie i w tym roku banki w Polsce mogą osiągnąć nawet 15 miliardów czystego zysku. Na dodatek szykują się kolejne podwyżki.
– Opłaty w bankach nie wzrosną – zarzekał się przed wprowadzeniem tzw. podatku bankowego ówczesny wicepremier i minister rozwoju, Mateusz Morawiecki. Również spektakularne fuzje i przejęcia miały sprawić, że polskie banki będą dbać o Polaków. Po raz pierwszy od 20 lat udział zagranicznego sektora bankowego w polskim rynku spadł poniżej 50 proc.
– Tzw. repolonizacja banków opierała się wyłącznie na wykupie udziałów w bankach przez spółki Skarbu Państwa. Doprowadziło to do sytuacji, gdzie państwowe banki w zasadzie ustalają rynkowe reguły gry na rynku, posiadając w nim ponad 50 proc. udziału. Państwowe banki mają uprzywilejowaną pozycję, m.in. ze względu na efekt skali i dostęp do taniego kapitału. Obsługują rachunki innych gigantycznych spółek Skarbu Państwa czy instytucji państwowych, a są to prawdopodobnie miliardy darmowej gotówki rocznie – mówi w rozmowie z INN:Poland Szymon Ziemba, finansista i autor bloga RekinFinansow.pl.
Najgłośniejszym elementem tego procesu było odkupienie przez polskie podmioty od zagranicznego właściciela kontrolnego pakietu akcji w Pekao, przez co państwo uzyskało również kontrolę nad Aliorem.
– Najwyższe stanowiska w państwowych bankach są obsadzane z klucza partyjnego. W praktyce więc, polityka cenowa banków zależy od polityki fiskalnej rządu. Cel państwowych banków jest zatem prosty – udzielać jak najwięcej kredytów, aby napędzać gospodarkę, a jednocześnie zarabiać jak najwięcej, tak aby jak najwięcej podatków i zysków odprowadzać do budżetu państwa. Wszystko po to aby opłacać kolejne programy socjalne i wyżywić rosnącą rzeszę urzędników – dodaje Ziemba.
Już w sierpniu 2018 wchodzi w życie ustawa, dzięki której każdy bank działający w Polsce będzie musiał mieć w ofercie darmowe konto wraz z kartą. Za jego prowadzenie i wydanie karty nie będzie mógł pobierać żadnych opłat. Klient ma też mieć do dyspozycji wypłaty z bankomatów własnych banku bez prowizji i pakiet (niewielki) darmowych przelewów.
Mogłoby się więc zdawać, że klienci banków powinni być zadowoleni, szczególnie, że opłaty za prowadzenie rachunku są dziś teoretycznie minimalne. Ale sytuacja jest odwrotna, zaś prezes Związku Banków Polskich w chwili szczerości wyznał, że branża szykuje się na maksymalizację zysków, bo w zeszłych latach przędła cienko.
Czy tak cienko?
Wyniki sektora bankowego za rok 2017 nie pozostawiają złudzeń – banki zarobiły na czysto 13,6 mld złotych. Trzeba jednak zauważyć, że to wynik nieco gorszy – dokładnie o 2,3 proc. – od zarobku z roku 2016. Czyli niższe prowizje i odsetki? Gdzie tam.
Banki w zeszłym roku zarobiły na odsetkach 42,63 mld zł, czyli ponad 12 proc. więcej, niż rok wcześniej. Wynik na prowizjach i opłatach był też niezły – to 13,74 mld zł, czyli 9,1 proc. więcej. Skąd więc obniżenie zysków? Wpłynęło na nie głównie podwyższenie kosztów działania banków oraz odpisy aktualizujące z tytułu utraty wartości aktywów finansowych.
Ten rok również zapowiada się rewelacyjnie. Jedynie w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2018 roku, wypracowały 6,44 mld zł zysku netto. To świetny wynik, w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej banki zarobiły aż o 25 proc. więcej. Jeśli tak dalej pójdzie, to na koniec roku wyciągną 15 miliardów złotych na czysto.
Tak przynajmniej wynika z opracowania dziennika Rzeczpospolita. Według gazety najwięcej zarobi PKO BP, który do końca 2018 ma zyskać 3,54 mld zł. Drugi w rankingu jest BZ WBK z 2,43 mld zł zysku netto, a trzeci Pekao z 2,23 mld zł.
Tym bardziej dziwić mogą słowa prezesa Związku Banków Polskich, który twierdzi, że zyski banków w ostatnich latach topnieją i one muszą to teraz odrobić.
– Banki muszą szukać miejsca, w którym pozyskają dodatkowe dochody. Bez tego kapitału nie bylibyśmy w stanie odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie polskiej gospodarki – powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz, cytowany przez RMF24.pl. Zapowiada również, że banki podwyższą opłaty.
To się już dzieje
Na razie banki zaczynają dłubać w cennikach, więc trudno zorientować się w realiach. Na pewno podwyżki nie ominą klientów PKO BP. Droższe będzie prowadzenie rachunków, m.in. nazwanego przewrotnie „Kontem za Zero” – teraz trzeba będzie za nie zapłacić 8 zł miesięcznie zamiast 6,90 zł. Podrożeją też inne usługi, choć będzie można ich uniknąć przeprowadzając określoną minimalną liczbę transakcji. Zmiany wchodzą w życie 4 sierpnia, więc dopiero kilka tygodni później okaże się, czy ta zmiana jest opłacalna dla banku, czy dla klientów.
– Państwowy NBP utrzymuje stopy procentowe na bardzo niskim poziomie, a ustawy regulują maksymalne oprocentowanie kredytów. Jedynym wyjściem dla banków jest więc zarabianie na opłatach i prowizjach na wszelkich produktach bankowych. Najmocniejszy wzrost opłat i prowizji był szczególnie widoczny po wprowadzeniu podatku bankowego, gdzie w pierwszej kolejności likwidowano te usługi, które były dotychczas darmowe np. wypłaty ze wszystkich bankomatów – mówi nam Szymon Ziemba.
W czerwcu 2018 roku korekty w cenniku przeprowadził Alior Bank, likwidując kilka preferencyjnych opcji dla klientów. Podwyżek nie ustrzegli się klienci BGŻ BNP Paribas. Podstawowe konto kosztuje teraz 12 zamiast 8 złotych miesięcznie.
Większość banków tuż po wprowadzeniu podatku bankowego podniosła marże kredytów hipotecznych, obecnie rosną koszty prowadzenia konta, wypłat z bankomatów oraz prowizje i opłaty dotyczące kredytów gotówkowych.
– Spodziewam się dalszego umiarkowanego wzrostu opłat i prowizji bankowych, ponieważ wraz ze spowalniającą gospodarką w kolejnych latach, rząd będzie potrzebował coraz więcej pieniędzy na sfinansowanie dotychczasowych i kolejnych programów socjalnych – podsumowuje auto bloga RekinFinansow.pl.