Sąd Rejonowy w Bartoszycach wydał właśnie bezprecedensowy wyrok. Uznał, że właścicielka sklepu, która zaprzęgła do pracy swoich pracowników w niehandlową niedzielę jest winna zarzucanego czynu, ale odstąpił od jej ukarania. W uzasadnieniu napisał, że „charakter prowadzonej przez nią działalności, nie może wymagać jedynie piętnowania”.
Właścicielka sklepu została przyłapana przez inspektora pracy na otwarciu sklepu 18 marca 2018 roku. Kobieta miała do tego oczywiście prawo pod warunkiem, że sama stanęłaby za ladą. Zamiast niej, sprzedażą zajmowało się jednak dwóch jej pracowników.
Najciekawsze w tej całej sprawie jest jednak oficjalne uzasadnienie. – Niewątpliwie obwiniona dopuściła się zarzucanego jej czynu motywowana chęcią osiągnięcia nielegalnego dochodu, co jednakże biorąc pod uwagę charakter prowadzonej przez nią działalności, nie może wymagać jedynie piętnowania – wskazał sąd.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że oskarżona od wielu lat prowadzi sklep spożywczo – monopolowy czynny przez całą dobę, 7 dni w tygodniu.
– Zapewne w ten tylko sposób rywalizować może z coraz to mocniej naciskającą konkurencją w postaci chociażby supermarketów. Tym samym oczywistym jest, iż w wypadku zakazu handlu w niedziele i święta musiałaby liczyć się z utratą znacznej części dochodów, a co za tym idzie poszukiwanie przez nią możliwości zniwelowania ograniczeń wynikających z ustawy z dnia 10 stycznia 2018 r. było dla niej niezwykle ważne – czytamy.
Sąd zwrócił również uwagę na szybkie tempo wprowadzenia ustawy i brak kampanii informacyjnej na jej temat. Ta ostatnia miałaby pomóc w uniknięciu nieprawidłowego interpretowania nowych przepisów.