Po tyraniu jak wół w tygodniu i wszystkich nadgodzinach spędzonych w pracy, tylko czekamy na dzień wolnego. W końcu nadchodzi wytęskniony weekend czy urlop i nagle okazuje się, że… nie mamy czasu na odpoczynek. Na każdą minutę naszego czasu wolnego obmyśliliśmy już misterny plan. Byle tylko się nie lenić, bo przecież nawet odpoczynek należy wykorzystać produktywnie.
Przy ekspresowym tempie dzisiejszych czasów, w których jesteśmy zachęcani do bezustannego rozwoju osobistego, a z każdej strony zalewają nas strumienie bodźców, odpoczynek to dla niektórych nienaturalny stan umysłu. Leniuchując, czują się winni. Bo przecież się nie rozwijają.
– Żyjemy w czasach, gdy istnieje duża presja. Zarówno w pracy ludzie robią to, czego od nich wymagają inni, jak i w czasie wolnym - robią to, co im się wydaje, że należy robić, bo otoczenie tego wymaga – tłumaczy Jolanta Jastrzębska, psycholog i ekspert ds. zmiany kariery z ManpowerGroup.
Ambitne plany, smutna rzeczywistość
Na weekend czy urlop wiele osób ambitnie planuje zatem rozwój osobisty. Na przykład kurs z angielskiego, bo przecież ten język to klucz do kariery, albo przebiegnięcie maratonu, bo przecież trzeba zdrowo żyć, czy przeczytanie 500-stronicowej książki, bo ona zapewni mądrość.
Tymczasem urlop mija, a ludzie odkrywają z przerażeniem, że z całej listy obowiązków zrobili absolutne zero. Wtedy z tyłu głowy zaczynają panoszyć się podgryzające wyrzuty sumienia.
– Często wyjeżdżając na urlop mówimy sobie: „teraz na pewno coś zmienię w swoim życiu, nie stracę tego czasu”. Czy jednak to ja twierdzę, że dana czynność jest dla mnie ważna i korzystna, czy społeczeństwo? Bo jeśli nasza motywacja pochodzi nie od nas, a z zewnątrz, wówczas trudno będzie ją utrzymać. Odpoczynek ma sprawiać nam satysfakcję i przyjemność, a nie tworzyć napięcie. Na początku warto więc zadać sobie pytanie: „Co jest ważne dla mnie? Dlaczego chciałbym robić to w czasie wolnym? Na ile ten pomysł na rozwój jest mój, a na ile wydaje mi się, że tak trzeba?” – pyta Jastrzębska.
Planowanie czasu wolnego
Trzeba zatem znaleźć uzasadnienie swoich czynów. Jeśli już odkryjemy, czy nasze plany na rozwój są tym, co rzeczywiście chcemy robić, wtedy przychodzi kwestia planowania. Według Jastrzębskiej często nakładamy na swoje barki brzemienne zadania do wykonania w nierealnym czasie. Stąd też się bierze nasza frustracja.
– Ustalmy plan, co mamy robić. Czasami nasze założenia są zwyczajnie zbyt ambitne, np. zakładamy, że w ciągu trzech dni urlopu przerobimy cały kurs angielskiego. Tymczasem ważne są małe kroki. Precyzyjne, konkretne, realne. Postanówmy sobie, że jutro przez 15 minut zrobimy jedną lekcję z kursu. Nasz mózg odczyta to, jako coś ukończonego, a my będziemy usatysfakcjonowani wykonaniem zadania – radzi ekspertka.
Dla większości z nas odpoczywanie jest poza tym zwyczajnie... trudne. Nasz organizm działa na tak wysokich obrotach, że kiedy wreszcie może trochę się polenić, to nie potrafi się wyciszyć. Czuje się wręcz źle, kiedy nic nie robi. Wielu z nas doświadcza tego przed snem - nasze mózgi mielą wydarzenia z dnia lub w panice planują na jutrobardzo-ważne-rzeczy-którymi-trzeba-się-zająć-asap-o-mój-boże.
Nie umiemy wypoczywać
– Normalnym stanem w mózgu jest chaos – pisze w swojej książce pt. „Cisza” Erling Kagge, podróżnik, który jako pierwszy samotnie dotarł na biegun północny. I ma rację, co potwierdzają wyniki badań nad całkowitą bezczynnością przeprowadzone przez psychologów z Uniwersytetu Wirginia w Charlottesville.
Badacze zamknęli studentów w osobnych pokojach, odebrawszy im wcześniej telefony komórkowe, długopisy, odtwarzacze muzyki i książki. Po czym kazali siedzieć bezczynnie przez 15 minut. Nie robić nic, oprócz poświęcenia się swoim myślom.
Okazało się, że zdecydowana większość ludzi pozostawiona samym sobie w pustych pomieszczeniach, uznała ten czas za wybitnie nieprzyjemny. Mieli oni trudności z koncentracją i marzyli, by eksperyment jak najszybciej się skończył. Co ciekawe, kiedy zaproponowano im porażenie prądem o średniej sile zamiast bezczynności, prawie połowa (18 z 42 osób) zdecydowała się na ten krok.
Jastrzębska podkreśla, że dla tych, którzy wypoczywać nie potrafią, istotna jest zmiana nastawienia – Co to znaczy, że podczas wypoczynku nie robię nic pożytecznego? Czy uznaję w takim razie, że tylko praca jest pożyteczna? Ważne jest wtedy zatrzymanie się i
uświadomienie sobie, że dzięki odpoczynkowi będziemy zregenerowani i pełni sił i dzięki temu do pracy wrócimy z nowymi pomysłami – tłumaczy doradczyni.
– Należy spytać samych siebie: co jest dla nas wypoczynkiem? Wypoczynek ma sprawiać satysfakcję i przyjemność. Mamy różne sposoby wypoczywania - jedni regenerują siły na plaży nad morzem, inni jeżdżą na rowerze i biegają maratony, niektórzy godzinami czytają książki. Powinniśmy znaleźć czas na refleksję, żeby się o sobie tego dowiedzieć – wyjaśnia Jastrzębska.