Apple niedawno uzyskał wręcz bajeczną wycenę – firma warta jest ponad bilion dolarów. Tymczasem na jaw wychodzą sztuczki, jakie stosuje, by uniknąć płacenia podatków. Z całą powagą twierdzi, że nieruchomości dookoła jej siedziby są warte 200 dolarów.
Nie 200 tysięcy, nie 200 milionów – ale właśnie 200 dolarów, czyli niecałe 760 złotych. Apple stosuje tę argumentację, by płacić niższe podatki od nieruchomości.
Lokalna gazeta ujawniła, że firma złożyła aż 489 odwołań od wycen rzeczoznawców pracujących dla fiskusa. Kwestionuje wartość ich wyliczeń, twierdząc, że zawyżyli wartość nieruchomości o 8,5 mld dolarów.
Trudno powiedzieć, czy Apple ma rację, czy nie. Ale w wielu przypadkach naraża się na śmieszność.
Przedstawiciele firmy twierdzą na przykład, że grupa nieruchomości przy Apple Park ma wartość 200 dolarów. Na taką samą kwotę wycenili inną nieruchomość, tymczasem według fiskusa jest ona warta prawie 385 milionów dolarów.
Ciekawe, czy Apple zgodziłoby się sprzedać którąś z nich za sumę, na jaką je wycenili…