Poszło o reklamę napoju energetyzującego marki "Devil Energy Drink", a konkretnie o hasło "ona już wie, co za chwilę będzie miała w ustach". Czy rzeczywiście ona wie, pozostaje kwestią sporną. Natomiast wiadomo, co w ustach ma producent - gorzki posmak kary finansowej (60 tys. zł) nałożonej przez sąd.
Odwaga i wyjście poza utarte schematy w marketingowym przekazie, mogą ozłocić producenta. Sęk w tym, że granica jest bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć. Pod koniec zeszłego roku wybuchła afera związana z napojem energetyzującym "Devil Energy Drink".
Producent, firma Waterius, reklamował swój produkt niewybrednym hasłem z podtekstem seksualnym. Ktoś wyszedł z założenia, że skoro nagi biust wszystko sprzeda, co dopiero może sprzedać zapowiedź seksu oralnego.
Devil Energy Drink - ona już wie, co za chwilę będzie miała w ustach
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, odbiór przekazu niespecjalnie przypadł do gustu odbiorcom. "Zmieńcie nazwę na Debil Energy", "żenujące", "strzał w kolano", to tylko kilka komentarzy, i to raczej łagodnych.
Stowarzyszenie Twoja Sprawa zaskarżyło reklamę w Komisji Etyki Reklamy, a także podało producenta do sądu. Komisja Etyki Reklamy uznała przekaz za naruszający dobre obyczaje i niezgodny z przepisami przyjętymi w branży.
Jak tłumaczyła to wówczas firma Waterius? W oświadczeniu przysłanym mediom pisała, w skrócie:
- że od lat stawia na przekaz marketingowy dotyczący relacji damsko-męskich,
- że zdaje sobie sprawę, że niektóre z reklam mogą być odbierane jako kontrowersyjne,
- że nie godzi w żadne środowiska, tylko je wspiera,
- że nie może brać odpowiedzialności za subiektywne interpretacje.
Kara finansowa dla producenta Devil Black Energy
Sąd po drodze dołożył swoje, bo nie miał wątpliwości, że reklama Devil Energy Drink to przekroczenie granic. Nałożył karę finansową w wysokości 60 tys. zł oraz nakaz podpisania się pod przeprosinami przez Jolantę Hauzer, prezesa Waterius. Pieniądze mają zostać przeznaczone na cele charytatywne, na rzecz fundacji Dla Polonii. Kolejnych kilka tysięcy zł pochłonęły koszty procesowe. Wyrok jest prawomocny.
Co ciekawe, Stowarzyszenie Twoja Sprawa powołało się na ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a w tym pojemnym pojęciu mieści się m.in. reklama sprzeczna z dobrymi obyczajami.
- [Ustawa - przyp. red.] jest wykorzystywana głównie przez przedsiębiorców. Problem polega na tym, że sami przedsiębiorcy nie chcą angażować się w spór sądowy z innym przedsiębiorcą tylko po to, by dla zasady zwalczać reklamy uchybiające godności człowieka. [...] To nasz pierwszy pozew, na pewno nie ostatni - mówi Izabela Karska ze Stowarzyszenia Twoja Sprawa.