Odkąd w życie weszła specustawa mieszkaniowa, która ma ułatwiać deweloperom budowę bloków mieszkalnych, miasta robią wszystko, by zniwelować skutki jej działania. Nie podoba im się, że nowe przepisy pozwalają m.in. na budowę wieżowców w samych centrach.
Uchwaleniu specustawy mieszkaniowej od początku towarzyszyły ogromne kontrowersje. Jej kształt krytykowały miejscowe organizacje, ale również resort kultury czy naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Dlaczego? Ci ostatni zauważyli, że wprowadzenie tzw. lex deweloper oznacza w praktyce pełną wolnoamerykankę ze strony budujących mieszkania.
– Pod pretekstem wsparcia dla programu Mieszkanie+ sprawiono, że każdy deweloper, nieważne jak bogaty i jak bardzo mający gdzieś krajobraz Polski, może budować łatwiej, szybciej, taniej i bardziej mając gdzieś to co dookoła – krytykował ustawę ruch miejski „Miasto Jest Nasze”.
Miasta blokują lex deweloper
Nowe prawo weszło w życie tydzień temu. Miasta jednak już kombinują, jak obejść jego zapisy. Najbardziej przeszkadza im zapis umożliwiający szybkie przekwalifikowywanie gruntów pod budownictwo mieszkaniowe.
Oznacza to, że w samym centrum miasta można postawić wieżowiec na działce należącej do, dajmy na to, PKP czy Poczty Polskiej. Po co? Ot np. po to, by podbić statystyki dot. Mieszkania+.
„Rzeczpospolita” donosi jednak, że wobec specustawy rośnie już cały ruch oporu. - Miasta jeszcze przed wyborami samorządowymi chcą wprowadzić własne, ostrzejsze zasady lokalizacji bloków na terenach, na których dziś nie wolno budować mieszkań – czytamy.
Nad projektem stosownej uchwały pracują radni w Gdańsku, w Warszawie głosowanie nad gotową uchwało zostało zaplanowane na czwartek. Własne przepisy chce też wprowadzić Poznań i Białystok.
Zaostrzone kryteria mają spowodować, że bloki w śródmiejskich dzielnicach nie będą mogły mieć więcej niż 12 kondygnacji naziemnych, a jeżeli mają powstać obok jednorodzinnej zabudowy mogą mieć maksymalnie 7 pięter.