Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, powodem fali wzrostu cen paliw jest przede wszystkim sięgająca rekordowych notowań cena ropy naftowej. W połowie sierpnia na londyńskiej giełdzie baryłka europejskiej ropy Brent kosztowała 71,1 dol. W zeszły poniedziałek - już 78,19 dol.
Kolejną przyczyną wyższych cen za benzynę i olej napędowy jest umacnianie się dolara, który jest główną walutą rozliczeniową światowych nafciarzy. W porównaniu do kursu sprzed dwóch tygodni, dolar jest droższy o prawie 5 groszy - w poniedziałek kosztował 3,70 zł.
Paliwo będzie jeszcze droższe
To jednak nie koniec podwyżek. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, posłowie PiS zatwierdzili wprowadzenie opłaty emisyjnej, która będzie obowiązywać od 2019 r. Opłata wyniesie 80 złotych od 1 tys. litrów paliwa. Cena benzyny powinna więc wzrosnąć o 8 – 10 groszy na litrze.
Na szczęście zawsze można przesiąść się na rower lub… zapisać się do NSZZ Solidarność. Członkowie Komisji na stacjach Lotos mają paliwo taniej - nawet o kilkadziesiąt groszy.